Trudno było powstrzymać łzy. Tym, którzy opowiadali o potwornościach dzieciństwa, jakich doznali na wywózkach na Wschód. Ale i słuchaczom.
Jerzy Lewicki miał cztery lata, kiedy w lutym 1940 r. całą jego rodzinę wsadzono do bydlęcego wagonu i wywieziono do Krasnojarskiego Kraju. Z trwającej miesiąc podróży pamięta, jak przeciskał chudą rączkę na zewnątrz wagonu i zrywał sople, żeby z nich mieć wodę. W 1941 r. tragicznie zginęła jego siostra.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.