W Warszawie, 300 km od morza, powstał dalekomorski szkuner. Zbudowali go podopieczni Pensjonatu Socjalnego "Św. Łazarz".
- Celem tej idei nie było jak najszybsze zbudowanie statku i wodowanie, ale zmiana sposobu myślenia osób w kryzysie bezdomności, odzyskanie wiary we własne siły – mówi A. Porowska. – Przez nasz pensjonat co roku przewija się ok. 400 mężczyzn. Wielu z nich jest stosunkowo młoda. Nawet od 40-latków niejednokrotnie słyszę, że ich życie się już skończyło, że nic dobrego ich nie spotka. Są na okropnych zakrętach, nie mają drzwi do których mogliby zapukać ani osoby, do której mogliby zadzwonić. Dziura samotności i beznadziei dotyka ciała, głowy i duszy. Uważają, że nie ma jutra, skupiają się na tu i teraz, na tym co za chwilę zjedzą, gdzie się położą... Wspólne budowanie czegoś wielkiego, wspaniałego, spowodowało, że podnieśli głowę i uwierzyli w siebie.
Będący już na ukończeniu szkuner ojcowie kamilianie użyczą nowo powstałej Fundacji im. o. Bogusława Palecznego, która zajmie się ukończeniem go, przygotowaniem do pierwszego rejsu i dalszą eksploatacją. Już za życia o. Bogusław szkolił przyszłą załogę. Kilkunastu bezdomnych zrobiło patenty żeglarza jachtowego, z myślą o morskiej wyprawie dookoła świata. Kibicował im znany żeglarz Krzysztof Baranowski, który jako pierwszy Polak dwukrotnie samotnie opłynął kulę ziemską.
- To będzie statek służący bezdomnym i innym potrzebującym. Wypłyną w morze, żeby nabrać powietrza w płuca i energii do nowego życia, do wyjścia z zapętlenia w jakim czasami tkwią – podkreśla kapitan.
Zgodnie z założeniem o. Palecznego, jednostka ma zarabiać na swoje utrzymanie. Dlatego będzie też pływała komercyjnie.