Zwykła dziewczyna, troszcząca się o innych, chwytająca życie pełnymi garściami, ofiarna i pokorna, a jednocześnie zapatrzona w Boga. Tak Helenę Kmieć w 2. rocznicę jej śmierci wspominali znajomi i przyjaciele.
Dla nas, młodych misjonarzy, jest dziś szczególna okazja do spotkania. W tragicznych okolicznościach dwa lata temu zginęła w Boliwii Helenka. Przeżywaliśmy wielki smutek, ale niemal od razu pojawiła się myśl, że ona jest dobrym przykładem tego, jak można nieść Boga światu - mówił 25 stycznia ks. Marcin Dąbkowski SDS z Trzebini, duszpasterz Wolontariatu Misyjnego "Salvator", rozpoczynając Eucharystię. W drugą rocznicę śmierci Heleny Kmieć młodzież z WMS spotkała się na modlitwie i wieczorze świadectw w bazylice Świętego Krzyża.
Ksiądz Marcin zauważył, że Helena pięknie wypełniała zadanie Jezusa wskazane w Biblii: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię”. - Ona stała się dla nas kartą Świętej Księgi. Wypełniła dokładnie to, o co prosił ją Jezus. Mając w pamięci przykład jej życia, mój żal po jej śmierci zaczął się przeradzać w dziękczynienie. Przez Helenę Jezus pokazał mi moją drogę, która przez drugiego człowieka, ma mnie prowadzić do zbawienia - uznał.
Zauważył, że aby wypełniać wolę Boga, nie trzeba jechać na koniec świata. - Z Dobra Nowiną mamy iść w nasz świat. Do rodziny, znajomych, miejsc pracy, naszego środowiska. I taka była Helenka. Ona nas inspirowała, byśmy, idąc tam, dokąd posyła nas Jezus, nieśli Ewangelię wszelkiemu stworzeniu - mówił ks. Dąbkowski.
Wieczór czuwania był też okazją do świadectw i wspomnień o zamordowanej wolontariuszce. - Mam wewnętrzne przeświadczenie, że śmierć Helenki i wszystko to, co działo się po niej, może być inspiracją i drogowskazem dla młodych na całym świecie. Informacja o zabiciu Heleny dotarła do mnie, kiedy pomagałam jako wolontariuszka w Zambii. Pierwszy moment był druzgocący, a zaraz potem spłynęły na mnie pokój i bezpieczeństwo. Na misjach doświadczałam wielu trudności. Przypomniałam sobie, że Helenka też kiedyś była w Zambii. Poczułam, że mogę się za jej wstawiennictwem modlić w moich kłopotach, albo przynajmniej zapytać ją, co mam robić - opowiadała Mariola Kuźmierska, od 2010 r. należąca do Wolontariatu Misyjnego "Salvator".
I zaraz dodała: - Śmierć Helenki pokazał mi, że to, co robimy, naprawdę ma znaczenie, bo może być pięknym świadectwem Boga. Mimo że Helenka żyła "tu i teraz", to pamiętała o drugim człowieku. To, co robiła, czyniła z miłością. Brała garściami z życia. Zdobywała świat, ale była ofiarna i zawsze gotowa do pomocy. To mi uświadamia, że przy całej otwartości możemy spełniać marzenia i jednocześnie robić piękne rzeczy - podkreśliła Mariola Kuźniarska.