"Miłość i Miłosierdzie", czyli film o tym, jak Bóg pisze nieprawdopodobny scenariusz

W filmie "Miłość i Miłosierdzie" znajdziemy objawienia, kościelną cenzurę, pościg NKWD, ludzkie zwątpienie i zaufanie Jezusowi wbrew wszystkiemu. Obraz, który wejdzie do kin 29 marca, pokazuje wypełnianie się misji św. s. Faustyny, które wciąż trwa.

Myślę, że to nie jest przypadek, że w naszym tysiącleciu wybrzmiewa mocno orędzie o Bożym miłosierdziu, którego apostołką została św. s. Faustyna. Żyjemy w czasach dużego hejtu, krytycznego oceniania siebie nawzajem... A Pan Bóg chce nam przypomnieć, jaki jest naprawdę, że Jego miłosierdzie dla nas, grzeszników, jest nieskończone i – jak usłyszała mistyczka od Jezusa - jest ono ostatnią deską ratunku dla świata - mówił reżyser Michał Kondrat, podczas prezentacji dziennikarzom najnowszego filmu: "Miłość i Miłosierdzie" w warszawskim Kinie "Atlantic" .

Zobacz:

W fabularno-dokumenalnym obrazie niezwykle plastycznie i klimatycznie przedstawiono życie św. s. Faustyny (w tej roli Kamila Kamińska) i kontynuację jej dzieła przez bł. ks. Michała Sopoćkę (gra go Maciej Małysa). Reżyser zgrabnie wybrał te wydarzenia, które stały się podbudową do rozwijającego się w dalszych latach kultu miłosierdzia Bożego. I pokazał, jak wypełniały się słowa Jezusa, zapisane w "Dzienniczku", chociaż dla młodej, prostej zakonnicy, wydawały się niewykonalne. Zaufała im mimo swojej słabości. Mimo trudności i przeszkód piętrzących się w szerzeniu kultu. I tak jest do dzisiaj, o czym wzruszająco opowiada s. Michaela Rak, założycielka i dyrektor Hospicjum im. bł. ks. Michała Sopoćki w Wilnie, jedynej takie placówki opieki na Litwie.

- Zadziwiało mnie, że ks. Michał Sopoćko nie miał poczucia wyjątkowości, świętości... Czytam teraz jego dzienniki i listy - mówił aktor Maciej Małysa.   - Zadziwiało mnie, że ks. Michał Sopoćko nie miał poczucia wyjątkowości, świętości... Czytam teraz jego dzienniki i listy - mówił aktor Maciej Małysa.
Joanna Jureczko-Wilk /Foto Gość

Na ekranie zobaczymy więc powołanie młodziutkiej Faustyny Kowalskiej do zakonu, otrzymanie misji apostołki Bożego miłosierdzia i namalowania obrazu Jezusa, zgodnie z otrzymaną wizją, aż po ostatnie spotkanie ks. Sopoćki z umierającą zakonnicą, kiedy widząc ją w duchowym uniesieniu, przekonał się o jej świętości.

MIŁOŚĆ I MIŁOSIERDZIE - oficjalny zwiastun filmu.
KinoSwiatPL

- Przygotowując się do tej roli chciałam jak najwięcej wiedzieć o s. Faustynie, żeby oddać jej postać jak najwierniej. Przeczytałam "Dzienniczek", szukałam jej zdjęć, ciekawa byłam, jak się zachowywała, jakie lubiła kwiaty. Spędziłam jakiś czas z siostrami w klasztorach przy Żytniej w Warszawie i w Ostrówku, żeby podpatrzeć, jak żyją, czym się zajmują na co dzień, o czym rozmawiają - mówi K. Kamińska. - Ale dopiero w Ostrówku, kiedy wśród przyrody wyciszyłam się, pokontemplowałam, dotarło do mnie, że klucz do tej postaci jest w jej wnętrzu, w jej bliskości z Jezusem, w tym, co było niedostrzegalne na zewnątrz. Że nie muszę koniecznie wiedzieć, ale muszę to poczuć - oddać ducha Faustyny. I przestałam się spinać. Poczułam, jakby Faustyna mnie złapała za rękę i powiedziała "Kamilko, teraz twoja kolej, zrób to tak jak uważasz, bądź sobą, a ja ci pomogę".

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..