Zawarcie małżeństwa w miesiącu mającym w nazwie literę "r" gwarantuje mu szczęście. Obdarowanie krzyżykiem na chrzcie - naraża dziecko na cierpienie. Co o tym myśleć? Zapraszamy na spotkanie w "Winnicy".
Wiemy, wiemy, że to przesądy... Ale nawet katoliccy narzeczeni, ustalając datę ślubu, wybierają miesiące z literą "r". Tak na wszelki wypadek. Potem panna młoda przemyca w ślubnej garderobie "coś czerwonego" (też na szczęście). Później noworodkowi do wózka rodzice doczepiają czerwoną kokardkę (dla ochrony przed urokami). I ani rodzice chrzestni, ani dziadkowie nie kupują na chrzest krzyżyka, żeby przypadkiem nie życzyć mu w życiu cierpienia.
"Czy zbieracie się na odwagę, by sprzeciwiać się zabobonom wśród rodziny/znajomych czy raczej zgadzacie się na przesądne praktyki "dla świętego spokoju"?" - pytają organizatorzy cyklu konferencji w Halinowie, poświęconych tematom z zakresu teologii, stosunków międzyludzkich i chrześcijańskiego lifestyle'u.
I zapraszają na kolejne spotkanie 19 maja o godz. 19 w sali teatralnej przy kościele NMP Matki Łaski Bożej w Halinowie (ul. Okuniewska 61).
Jego gościem będzie kapłan archidiecezji katowickiej ks. Artur Stopka.