- Upału się nie boję, ale deszczu nie lubię, więc módlmy się o pogodę - żartował bp Marek Solarczyk, który wyruszył z Warszawy na Jasną Górę z 36. Pieszą Praską Pielgrzymką Rodzin.
Żegnając praskich pielgrzymów bp Romuald Kamiński zaznaczył, że człowiekowi potrzebna jest chwila odosobnienia, wyjście na pustynię, poza własną codzienność i domowe zacisze. Po to, żeby mieć czas na przemyślenie swojego życia, spojrzenie na nie z innej perspektywy i w sposób bardziej pogłębiony. Tak Bóg przygotowywał Abrahama, żeby stał się ojcem wielu narodów, tak też postępował Jezus, który na modlitwę udawał się w miejsca odosobnione.
- Pielgrzymka to nie jest zachcianka, takie jej potraktowanie byłoby bardzo płytkie. Potrzebujecie uporać się z wieloma sprawami waszej codzienności, w atmosferze modlitwy, mając u boku ludzi, którzy też mają pragnienia rozważania rzeczy duchowych. Zadbać najpierw o Królestwo Boże - to jest nasz cel - mówił bp Romuald Kamiński, prosząc o to, by w drogę zabierać nie tylko własne sprawy, ale też prośby innych.
Na zakończenie Eucharystii biskup udzielił błogosławieństwa pielgrzymom, a muzycznie pożegnała ich orkiestra dęta z Zawidza Kościelnego.
- Idziemy tak długo, jak nogi wytrzymają. Chociaż przygotowywaliśmy się i trochę biegaliśmy - przyznaje Andrzej Damentka z Ochotniczej Straży Pożarnej w Mińsku Mazowieckim, który drugi raz wyrusza z córką Justyną.
- Pójdziemy na razie dwa dni. Później zobaczymy, czy damy radę iść dalej. Nie mamy żadnych intencji, jesteśmy otwarci na to, jak naszą wędrówką pokieruje Bóg - mówią Marta i Mateusz Lewiccy z Warszawy, którzy do tej pory pielgrzymowali na Jasną Górę osobno, a w tym roku po raz pierwszy wybrali się z roczną Marią i 3-letnią Leną.
5 sierpnia z Warszawy wyruszyły też: Warszawska Akademicka Pielgrzymka Metropolitalna i Pielgrzymka Niepełnosprawnych.