500 osób niepełnosprawnych, ich przyjaciół, więźniów i osób bezdomnych po raz 28. wyruszyło pieszo i na wózkach inwalidzkich do Częstochowy.
Paweł ma czterokończynowe porażenie mózgowe. 29-latek wygląda najwyżej na 15 lat. Przykuty do wózka, skazany jest na opiekę najbliższych do końca życia. Ale na tę pielgrzymkę czekał cały rok. Ubrany w furażerkę i biało-czerwoną opaskę z powstańczą kotwicą, chce upamiętniać powstańców warszawskich, którzy byli gotowi oddać życie za wolność. To pomysł jego mamy Elżbiety Opolskiej, która kolejny raz z dwoma niepełnosprawnymi synami ruszyła sprzed kościoła św. Józefa na Kole na pielgrzymkowy szlak. Razem z innymi niepełnosprawnymi i ich opiekunami będzie dziękować Bogu za życie swoich synów i prosić cierpliwie słuchającą Matkę z Jasnej Góry o siły, by się nimi opiekować.
- Jesteście jak powstańcy warszawscy - mówił ks. Jan Sikorski, emerytowany proboszcz parafii św. Józefa na Kole, który odprawił Mszę św. i pobłogosławił pielgrzymkowy krzyż przed wyruszeniem z ul. Deotymy. W pięciu grupach: św. Michała, św. Kamila, św. Wawrzyńca, św. Józefa i bł. Unitów Podlaskich z Woli na Jasną Górę wyruszyło blisko 500 osób. - Gdy ktoś pyta, czy dzisiejsze pokolenie byłoby stać na podobny zryw jak 75 lat temu, mówię: przyjdźcie zobaczyć pielgrzymkę. Nie jesteście inni od waszych rówieśników z 1944 r. Waszą bronią jest jednak różaniec i modlitwa - przypominał infułat.