W liturgiczne wspomnienie św. Jacka Odrowąża, twórcy polskiej gałęzi dominikanów, 13 młodych mężczyzn, w tym jeden ksiądz, przywdziało habit zakonny.
Dominikański kościół na Służewie 17 sierpnia wypełniły radość, uśmiech, młodość i entuzjazm. W towarzystwie rodzin i przyjaciół o. Paweł Kozacki OP, prowincjał Polskiej Prowincji Zakonu Kaznodziejskiego, przyjął do nowicjatu trzynastu mężczyzn. Podchodzili oni kolejno do ołtarza w garniturach, by po chwili, klęcząc na stopniach prezbiterium, zdjąć marynarkę i krawat, a z pomocą dominikanów przywdziać habit składający się z trzech część: tuniki przepasanej skórzanym pasem z różańcem, szkaplerza i mantoletu oraz kaptura.
Wśród braci nowicjuszy jest jeden kapłan. – Pociągnęło mnie kaznodziejstwo, opieka Matki Bożej, piękno liturgii i potrzeba bycia we wspólnocie – mówi ks. Tomasz Albrecht, który by wstąpić do dominikanów, wrócił do Polski z posługi w USA.
Do podjęcia nowicjatu młodzi mężczyźni przygotowywali się rok w ramach prenowicjatu poprzez wspólne spotkania formacyjne i rekolekcje, rozmowy indywidualne z duszpasterzami oraz lekturę i modlitwę.
– Uciekałem przed tą decyzją kilka lat. Studiowałem historię w Krakowie. Później pracowałem jako nauczyciel w Warszawie. W dominikanach zachwyciła mnie ich świeżość, przenikliwość i normalność. Przeczytałem w „Gościu Niedzielnym” wywiad z o. Krzysztofem Pałysem „Wstąp do nas... umrzeć” opublikowany w związku z obchodzonym 2 lutego Dniem Życia Konsekrowanego. Bardzo mnie zainspirował. Wiem, że tu czeka mnie przygoda i krzyż – mówi br. Bartosz Sałaj.
Przykład i nauczanie o. Pałysa pomogły w podjęciu decyzji także br. Łukaszowi Pasickowi. – Poczułem wezwanie Pana Boga, ale kilka miesięcy, może pół roku się wahałem. W ubiegłym roku pojechałem na Lednicę. Pociągnęło mnie świadectwo życia zakonników, ich radość, ale także liturgia i muzyka. Słuchałem nauczania o. Pałysa. Chciałbym przyjąć święcenia kapłańskie – mówi z uśmiechem.
Radość z nowicjatu wypełnia też br. Mateusza Klęczara. – Czuję się szczęśliwy. Dostałem zaproszenie od Pana Boga, by właśnie do tego miejsca się udać. Buduję przyjaźń z Panem Bogiem i On podsuwa mi pomysły. Pomaga podejmować decyzje. Przyjechałem na Służew na rekolekcje powołaniowe i wiedziałem, że to właśnie w Warszawie zacznę nowicjat. Teraz zaprzyjaźnię się jeszcze ze św. Marcinem de Porresem, którego wylosowałem jako patrona na najbliższy czas – zapowiada.