W głębokim socjalizmie, 60 lat temu, na szczycie wieży kościoła św. Augustyna przez kilkanaście dni pojawiała się Pani Różańcowa. Ku pokrzepieniu modlącego się tłumu i ku przerażeniu władz.
Pierwsza miała Ją zobaczyć 12-letnia dziewczynka mieszkająca w sąsiedztwie kościoła. O jaśniejącej postaci, którą 7 października 1959 r. około godz. 19 dostrzegła na szczycie kościelnej wieży, opowiedziała koleżankom, potem rodzicom.
Jeszcze tego samego wieczoru przed kościołem zebrało się blisko 400 osób. Z każdym dniem tłum gęstniał, wpatrując się w dziwny blask na kopule kościoła. Zjawisko powtarzało się wieczorami aż do końca października.
- Wierzę, że Matka Boża się tutaj objawiła. Mamy spisane relacje ponad stu świadków i ich obserwacje są zbieżne - mówi ks. prałat Walenty Królak, od blisko 30 lat proboszcz parafii św. Augustyna na Muranowie.
W parafii św. Augustyna żywa jest pamięć o cudzie sprzed 60 lat.W 50. rocznicę cudu w kościele zainstalowano upamiętniającą go tablicę. Teraz, 6 października, została odprawiona Msza św., w której wzięli udział świadkowie tamtych wydarzeń. Natomiast po południu w kościele będzie można obejrzeć film „Cud na Nowolipkach”, w reżyserii Michała Górala.
„Patrząc na szczyt wieży zauważyłem postać Matki Bożej, w długiej, jasnej sukni, z aureolą na głowie. Fakt ten na zawsze utrwalił się w mojej pamięci” - wspomina Edward Szuba, który w październikowy wieczór 1959 r. przejeżdżał samochodem przez Muranów.
Świadkowie opisują świetlisty obłok, który niejako osiadł na wieży kościoła. W tym obłoku wieczorami i nocą pokazywała się piękna Pani w koronie z błyszczących gwiazd. Wzrok miała skierowany w dół na modlące się tłumy.