Cudem wróciła do Polski, przetrwała bombardowanie stolicy, stała się symbolem spełnionej nadziei na zmartwychwstanie Polski.
„Patrzyliśmy obydwaj na świecę jako na zapowiedź lepszej dla narodu i Kościoła naszego przyszłości” – wspominał później wychowanek prowadzonego przez zmartwychwstańców kolegium, kard. Edmund Dalbor. Inny z absolwentów kolegium, kard. Aleksander Kakowski, zaprosił ten zakon do posługi w wolnej już stolicy, wspominając „z jakim utęsknieniem oczekiwali chwili zmartwychwstania Polski, z jaką czcią przechowywali świecę ofiarowaną przez Ojca św. Piusa IX dla zapalenia jej w Warszawie w Polsce zmartwychwstałej”. To właśnie tych dwóch purpuratów, odbierając z rąk papieża Benedykta IX 17 grudnia 1919 r. kardynalskie kapelusze, usłyszało od następcy św. Piotra kolejną prośbę: „Polska zmartwychwstała, Polska powstaje do nowego życia, oto prawdziwy promień radości. Stolica Apostolska nigdy nie wątpiła, że Polska kiedyś powstanie. Dowodem tego są słowa prorocze, jakim się odezwał nasz poprzednik Pius IX […]. Jasnowidzenie Piusa IX spełniło się. Warszawa wolna. […] Niech więc nowi Kardynałowie polscy zabiorą świecę i zawiozą ją do Warszawy i umieszczą w katedrze św. Jana”.
Jak wielką wartość miała świeca, zwana wówczas Piusową, świadczą uroczystości, które towarzyszyły jej zapaleniu 11 stycznia 1920 r. Wśród obecnych było 18 biskupów wraz nuncjuszem papieskim abp. Achille Rattim, przedstawiciele władz cywilnych, m.in. marszałek Sejmu Ustawodawczego Wojciech Trąmpczyński, prezes Rady Ministrów Leopold Skulski oraz prezydent Warszawy Piotr Drzewiecki. Na uroczystość przybył także Ignacy Paderewski. W chwili, gdy świeca rozbłysła jasnym płomieniem, jak donosił ówczesny „Kurjer Warszawski”, „wszyscy uczestnicy uroczystości przyklękli, wznosząc myśl, ku Stwórcy świata z dziękczynieniem gorącem za to, iż proroctwo i marzenia faktem się stały”. Kazanie wygłosił bp Józef Pelczar, który w momencie odzyskania przez Polskę niepodległości, był jedynym żyjącym świadkiem wypowiedzianego przez Piusa IX proroctwa. Mówił o orędownictwie Maryi, która wyprosiła łaskę wskrzeszenia Ojczyzny, podobnego do wskrzeszenia Łazarza. Nazwał też świecę „posłem z Watykanu”, który przypomina troskę Stolicy Apostolskiej o wolność Polski, ale też zobowiązuje do „czci, miłości, niezłomnego posłuszeństwa i niezachwianej wierności” Stolicy Apostolskiej. 78-letni bp Józef Pelczar zaznaczył, że świeca jest znakiem obecności Jezusa Chrystusa, ale też drogowskazem dla Polski, by była „wałem ochronnym przed powodzią bolszewizmu i komunizmu”. Nawoływał też do wysiłku, porównując cnotę pracowitości i walkę z wadami narodowymi do pracy pszczół, dzięki którym świeca powstała. „Dziś prawi Polacy pracują ochotnie, jak skrzętne pszczoły przy odbudowie duchowego ula, to jest niepodległego państwa, za co cześć im. Natomiast nagany godnymi są ci, którzy naśladują trutnie, chcą żyć wygodnie, bez pracy i troski, jak pasożyty” – mówił bp Pelczar, życząc by świeca uczyła przyszłe pokolenia, jak mają się modlić i cierpieć dla ojczyzny.