Nie do 14 lutego, ale aż do wspomnienia św. Andrzeja Boboli zobaczyć można w Warszawie niezwykłą wystawę dzieł Willmanna, nazywanego śląskim Rembrandtem.
Płótna były przeznaczone do nawy głównej i prezbiterium cysterskiego kościoła w Lubiążu, który został zdewastowany w czasie wojny. Dlatego w 1950 roku obrazy przewieziono do Warszawy, aby umieścić je w odbudowywanych świątyniach stolicy.
Scalenie dzieł to kolejna próba zademonstrowania geniuszu Willmanna, którego – wraz z powrotem tych obrazów do licznych świątyń warszawskich – już nie będzie można w ten sposób podziwiać i przeżywać. Jak podkreślają organizatorzy wystawy, “przywrócenie w zbliżonej formie pierwotnego zamysłu prezentacji tego cyklu pozwala bowiem na wyjątkową demonstrację jego wymowy teologicznej”.
“W dziełach tych zawiera się i wielki talent ich twórcy, i szczególne poczucie religijności oraz zawierzenia, które całe życie towarzyszyło poczynaniom Willmanna. Stanowią one szczególną wartość dla sztuki baroku naszej części Europy i są wyjątkowo cenną spuścizną religijną i artystyczną” – czytamy w zaproszeniu na wystawę.
Z kolei na wystawie „Willmann. Opus minor” w Muzeum Archidiecezji Warszawskiej zaprezentowano 30 mniejszych obrazów, 4 rysunki i 7 ryciny Willmanna oraz 12 rycin powstałych na podstawie dzieł “śląskiego Rembrandta”. Na ekspozycję składają się najważniejsze gatunki i wątki tematyczne twórczości artysty: malarstwo religijne, portret, pejzaż i tematyka mitologiczna.