W 40. rocznicę śmierci kard. Stefana Wyszyńskiego przewodniczący KEP abp Stanisław Gądecki przewodniczył w archikatedrze warszawskiej Mszy św. o owoce beatyfikacji Prymasa Tysiąclecia.
REAKCJE
a. Zanim podpisany list został wysłany do niemieckich biskupów, abp Kominek postanowił powiadomić o tym władze w Polsce, aby nie zarzuciły one polskim biskupom, że ukryli ten fakt przed rządzącymi. Przekazał więc kopię Orędzia polskiemu dziennikarzowi Ignacemu Krasickiemu, który miał się dowiedzieć, czy polskie władze nie wysuwają zastrzeżeń wobec treści Orędzia. Dziennikarz, przekazując kopię, nie powiadomił władz o tym, że otrzymał ją od abp Kominka, ale – żeby podnieść swoje notowania – powiedział, że zdobył ją potajemnie. Władze uznały więc, że biskupi ukryli przed nimi fakt napisania listu (por. Grzegorz Górny, Przebaczamy, Wrocław 2015, s. 162).
Pamiętam osobiście, jakie wielkie oburzenie wywołał ten List w ówczesnych szeregach partyjnych i rządowych w Polsce. Komitet Centralny PZPR uznał, że biskupi sfałszowali historię, że orędzie służy interesom niemieckim a jego sygnatariusze dopuścili się zdrady. Ponadto władze rozpętały ostrą kampanię propagandową przeciwko autorom listu. Dla komunistów była to niepowtarzalna szansa zniszczenia autorytetu Kościoła.
Kwestia polsko-niemiecka była w owym czasie szczególnie drażliwa, ponieważ – jak twierdził abp Kominek – komuniści chcieli nienawiść do Rosjan skierować w stronę Niemców. Trzymanie Polaków w strachu przed Niemcami, wiązałoby ich faktycznie ze Związkiem radzieckim i komunistami (z wypowiedzi abp Bolesława Kominka na spotkaniu z Klubem Inteligencji Katolickiej w 1962 roku, spisana przez agenta SB 6 lipca 1963).
b. Dwa dni po ukazaniu się Orędzia ukazała się odpowiedź niemiecka w postaci Pozdrowienia biskupów niemieckich do polskich braci w biskupim posłannictwie i odpowiedź na list z dnia 18 listopada 1965 roku. Pełna dystansu odpowiedź niemieckich biskupów – zawierająca podziękowanie i prośbę o przebaczenie, a jednocześnie nie godząca się ze stratami terytorialnymi Niemiec na rzecz Polski w wyniku II wojny światowej – nie przyniosła oczekiwanego przełomu i wywołała raczej rozczarowanie polskich biskupów. „Na list pisany z głębi przeżyć pasterskiego sumienia – pisał Stanisław Stomma – na głos heroicznej moralności, którym biskupi polscy ryzykowali niepopularność i niezrozumienie wśród wiernych, przyszła odpowiedź lakoniczna, grzeczna, poprawna i w gruncie rzeczy robiąca wrażenie uniku”.
Odpowiedź niemiecka była „niewystarczająca” głównie z obawy przed reakcją Niemców wypędzonych. Katolicki działacz Stanisław Stomma – w rozmowie z ministrem spraw zagranicznych Heinrichem von Brentano – usłyszał, że zmiany granic w Europie są nieodwracalne i Niemcy muszą się z nimi pogodzić, ale jest na to jeszcze za wcześnie. Aby mogło dojść do normalizacji, najpierw musi odejść pokolenie pamiętające swój Heimat na Wschodzie. W tym momencie społeczeństwo mogłoby odwrócić się od chadeków i postawić na jakąś radykalną partię neohitlerowską. Brentano uznał więc, że – z politycznego punktu widzenia – uznanie granic jest tylko kwestią czasu (por. Grzegorz Górny, Przebaczamy,.., s. 138-139).
Jedną z osób, która nie zgodziła się wówczas z bojaźliwą reakcją niemieckich biskupów był ksiądz profesor Joseph Ratzinger. Opublikowane w 1968 roku Memorandum tzw. Grupy z Bensbergu było – jego zdaniem – tą właściwą odpowiedzią na polski list. Jego sygnatariusze – 160 katolickich intelektualistów, świeckich i księży – głośno zażądali uznania przez Niemcy granicy na Odrze i Nysie w imię pojednania z Polską i zjednoczenia Europy. Pod Memorandum widnieje podpis Josepha Ratzingera. On sam – w liście do jednego z członków Grupy z Bensbergu – podkreślał, iż jest „szczęśliwy z powodu tej inicjatywy, na którą tak długo czekał”.
W sumie trzeba powiedzieć: „List biskupów polskich zdecydowanie wyrastał ponad ówczesny przeciętny stan świadomości społecznej i dojrzałość moralną polskich katolików. Odpowiedź biskupów niemieckich odpowiadała w pewnym sensie stopniowi dojrzałości moralnej katolików niemieckich” (Władysław Bartoszewski, Aus der Geschichte lernen? Aufsätze und Reden zur Kriegs- und Nachkriegsgeschichte Polens, 1989).
c. Oceniając Orędzie z punktu widzenia teologicznego, możemy przytoczyć głos kard. Ratzingera, prezentujący dokument Międzynarodowej Komisji Teologicznej Pamięć i pojednanie: „Po pierwsze, chociaż mea culpa musi dotyczyć grzechów przeszłości, ponieważ nie pamiętając o dawnych grzechach nie możemy zrozumieć sytuacji dzisiejszej, Kościół współczesny nie może czynić z siebie trybunału, który osądza poprzednie pokolenia. Kościół nie może i nie powinien przyjmować dzisiaj postawy aroganckiej pewności siebie, czuć się wolnym od grzechu i wskazywać jako źródło zła jedynie grzechy innych, grzechy przeszłości. Wyznanie tych grzechów nie zwalnia z obowiązku uznania grzechów teraźniejszości, ale ma służyć obudzeniu własnego sumienia i ma otwierać nam wszystkim drogę do nawrócenia.
Zasada druga: według św. Augustyna wyznawać grzechy znaczy ‘czynić prawdę’, co oznacza przede wszystkim zachowanie dyscypliny i pokory prawdy: nie należy negować w żaden sposób całego zła popełnionego przez Kościół, ale nie należy też przypisywać sobie pod wpływem fałszywej pokory grzechów nie popełnionych albo też tych, co do których nie można jeszcze mieć pewności historycznej.
Trzecia zasada: idąc jeszcze raz za św. Augustynem, musimy stwierdzić, że chrześcijańskiej confessio peccati będzie zawsze towarzyszyła confessio laudis. Szczery rachunek sumienia pozwala nam zobaczyć, że we wszystkich pokoleniach uczyniliśmy wiele zła, ale także, że mimo naszych grzechów Bóg nieustannie oczyszcza i odnawia Kościół i dokonuje wielkich dzieł mocą ukrytą w glinianych naczyniach. Któż na przykład mógłby nie dostrzec, jak wiele dobra dokonały w ostatnich dwóch stuleciach, udręczonych okrucieństwami ateizmów, nowe zgromadzenia zakonne i ruchy świeckie na polu oświaty, na polu socjalnym, na polu opieki nad potrzebującymi, chorymi, cierpiącymi, ubogimi. Byłoby to przejawem braku szczerości, gdybyśmy widzieli tylko własne zło, a nie dostrzegali dobra dokonanego za pośrednictwem wierzących mimo ich grzeszności. Według Ojców Kościoła synteza tego paradoksu winy i łaski zawiera się w słowach oblubienicy z Pieśni nad pieśniami: ‘Nigra sum sed formosa’ [Czarna jestem, lecz piękna” – Pnp 1,5] – ‘Jestem splamiona grzechami, ale urodziwa, mimo wszystko piękna dzięki Twojej łasce i dzięki temu, czego Ty dokonałeś’. Kościół może szczerze i z ufnością wyznawać grzechy dawne i obecne, wiedząc, że zło nigdy nie zniszczy go do końca, bo Bóg jest silniejszy i wciąż go odnawia, aby był narzędziem, przez które On udziela swoich dóbr światu” (Pamięć i pojednanie. Prezentacja dokumentu Międzynarodowej Komisji Teologicznej – kard. Joseph Ratzinger).