W 60. rocznicę pierwszego nabożeństwa ekumenicznego w Warszawie chrześcijanie różnych wyznań spotkali się w kościele św. Marcina na wspólnej modlitwie. Padły także pytania o sens obecnej ekumenii.
Luterański hierarcha podkreślił, że słowa Jezusa "Aby byli jedno”, Jego pragnienie jedności, trzeba traktować poważnie, a nie zawsze w Kościołach tak jest. - Gdybyśmy zapytali przeciętnego parafianina dowolnego kościoła, seminarzystów, duchownych, wydaje mi się, że więcej argumentów usłyszelibyśmy przeciw ekumenii. Chyba jest tak, że obecnie jesteśmy samowystarczalni. Coraz mniej potrzebujemy innych. Zresztą w ostatnich latach coraz częściej w każdej przestrzeni życia zauważamy tendencje separatystyczne. Nie chcemy różnorodności, wolimy monolit - wskazał.
Bp Samiec wskazał, że z pewnością prawdziwe braterstwo chrześcijan jest możliwe, gdy Kościół jest prześladowany. - Wtedy nie pyta nikt, czy jesteś katolikiem, prawosławnym, ewangelikiem, zielonoświątkowcem - mówił luterański biskup.
Odwołując się do międzynarodowych doświadczeń ewangelików podkreślił wartość wielokulturowości. - Czy mamy walczyć o ekumenię? Coraz bardziej dochodzę do wniosku, że chyba nie warto. Natomiast warto być blisko Jezusa. Warto być blisko sióstr i braci, niezależnie do jakiego Kościoła należą - mówił bp Samiec.
Przywołując słowa Jezusa "Pójdźcie do mnie wszyscy spracowani i obciążeni” podkreślił, że Chrystus mówił do wszystkich, bez względu na religijne poglądy i wrażliwości. - Podobnie na Sądzie Ostatecznym nikt raczej nie będzie próbował wykluczać chrześcijan z grona uczniów Jezusa tak, jak teraz się to zdarza - mówił biskup.
Zdaniem hierarchy, nie warto bronić organizacyjnej ekumenii. - Jeżeli warto kogoś bronić, to tych, którzy są wykluczeni, odepchnięci, zagrożeni - podkreślił bp Samiec.