Patriarcha Konstantynopola odwiedził uchodźców z Ukrainy w domu rekolekcyjno-formacyjnym na Bielanach.
Wraz z patriarchą Konstantynopola Bartłomiejem I do domu rekolekcyjno-formacyjnego na Bielanach przybyli 29 marca abp Stanisław Gądecki, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski i bp Artur Miziński, sekretarz generalny KEP. Obecny był także kard. Kazimierz Nycz wraz bp. Michałem Janochą.
- Cierpimy z Wami. Zawsze jesteście blisko naszego serca - zapewnił patriarcha Konstantynopola Bartłomiej I uchodźców z Ukrainy, z którymi spotkał się w "Dobrym Miejscu". Patriarcha zaznaczył, że wiele krajów przyjęło uchodźców, ale Polska wyróżnia się wśród nich, jej przykład jest godny naśladowania.
W imieniu uchodźców głos zabrała Inna, młoda matka z 4-letnią córeczką i półtorarocznym synkiem.
- W jednej chwili życie wszystkich ludzi na Ukrainie się zmieniło. Obudziliśmy się i usłyszeliśmy bombardowanie - powiedziała i przerwała na dłuższą chwilę. Kontynuowała przez łzy. - Nasz kraj cierpi z powodu rosyjskich okupantów, giną dzieci, kobiety. Ciężko nam zrozumieć, dlaczego cały świat nie przychyla się do naszej prośby, żeby zamknąć niebo nad Ukrainą.
Łamiącym się głosem opowiedziała, jak teraz wygląda jej ojczyzna: zrujnowane miasta, zbombardowane szkoły i przedszkola, zabite niewinne dzieci.
- Wiemy, że my nigdy nie wrócimy już do tego samego kraju. Prosimy, żeby nikt nie milczał. Błagamy Waszą Świątobliwość, aby zrobić wszystko, co w Waszej mocy, żeby zakończyć wojnę, bo to, co widzimy w telewizji, to jest maleńka cząsteczka tego piekła, strachu i cierpienia, którego doświadczają ludzie na Ukrainie - zaapelowała.