W warszawskiej wspólnocie Wojowników Maryi formuje się ponad 200 mężczyzn. W całej Polsce i za jej granicami ponad 7 tys.
Historie wielu z nich nadają się na film z happyendem. Tak jak opowieść pana Krzysztofa Cieślara, który zanim stał się Wojownikiem Maryi, przez 33 lata był… protestantem.
Jak sami mówi, jego nawrócenie zaczęło się przypadkiem od znalezionego w sieci nagrania ze świadectwem założyciela i opiekuna duchowego Wojowników Maryi, ks. Dominika Chmielewskiego SDB zatytułowanego "Od mistrza sztuk walki do kapłana”. - Zaciekawiło mnie to, gdyż sam także ćwiczę karate. Historia wydała mi się mocno irracjonalna - wspomina początki swojego nawrócenia Krzysztof Cieślar.
Podczas półtoragodzinnego świadectwa ks. Chmielewski opowiadał o pasji do karate, wschodnich medytacjach i spotkaniu z Maryją w Medjugorie, które całkowicie odmieniło jego życie.- Nie słyszałem nigdy o objawieniach Matki Bożej. Nie wiem, co się ze mną stało, ale kiedy usłyszałem o miłości Maryi, zacząłem płakać. Za wszelką cenę chciałem poznać tego księdza i przekonać się, czy mówi prawdę - wspomina Krzysztof Cieślar.
Tydzień później przejechał ponad 400 kilometrów, by uczestniczyć w jednym z ogólnopolskich, otwartych spotkań Wojowników Maryi w Lądzie. - Zobaczyłem kościół wypełniony po brzegi modlącymi się mężczyznami. Postanowiłem z nimi modlić się na Różańcu, choć nigdy tego nie robiłem. Z każdym Zdrowaś Mario robiło mi się coraz cieplej i cieplej na sercu. Nie wiedziałem dlaczego. Przestraszyłem się, że mam zawał… - wspomina. - Kiedy ksiądz Dominik Chmielewski wziął gitarę i zaczął śpiewać "Cały jestem Twój Maryjo”, zrozumiałem, że to Jej miłość rozlewa się w moim sercu. Rozpłakałem się. Chciałem, żeby to doświadczenie trwało całą wieczność - dodaje.