Gdy M. Przeciszewski, szef Katolickiej Agencji Informacyjnej zapraszał do debaty nt. wiary, kilku zaangażowanych katolików odmówiło, argumentując, że wierzą w Jezusa Chrystusa, a nie w Kościół, który jest... "taki i owaki".
Katarzyna Łukomska z Chemin Neuf podkreśliła, że najlepsze programy pastoralne nie zmienią Kościoła, jeśli nie zmienią jego członków.
- Jacy jesteśmy jako uczniowie Chrystusa? Czy jestem wiarygodna? Jakie jest świadectwo miłosierdzia, cierpliwości, uczynności, tego, czego tak bardzo potrzebujemy dziś w świecie - pytała, dodając że wielu młodych ludzi skarży się, że w Kościele są albo niewidzialni albo jedynie instruowani. Tymczasem potrzebują oni autentycznej wspólnoty parafialnej, do której mogą przyjść ze swoimi potrzebami i problemami.
Według Moniki Białkowskiej Kościół jest dziś na progu olbrzymiej zmiany.
- Wydaje się niemożliwe, by wrócił do formy sprzed 30 lat. Co musiałoby się stać, by młodzież poszła na procesje fatimskie albo różaniec? - pytała, zwracając uwagę, że gdy kilka dni temu spadła rakieta w Przewodowie, nikt z mieszkańców tej podlubelskiej wsi nie pojawił się na wieczornej Mszy św. w miejscowej świątyni. - Co musi się jeszcze stać, jaka pandemia, w jakim zakonie kolejny skandal, jaka wojna wybuchnąć? Być może wiele form naszej religijności nie przetrwa, ale jeśli ocalimy jej sedno i treść, nowe pokolenia znajdą swoje sposoby jej wyrażania - podsumowała.
- Jeśli Kościół próbuje ratować status quo albo bierze wzór z przeszłości, to zmiana nie może się udać. Kryterium może być tylko jedno: Ewangelia - zgodził się bp Andrzej Czaja.
Według prof. Kaźmierskiej warunkiem zmian w Kościele jest przekształcenie jego doświadczania z instytucjonalnego na wspólnotowe.
- Trzeba odejść od klerykalizmu, zbudować na nowo relacje między kapłanami a wiernymi. Doświadczenie synodu pokazało, że może się to udać: pokazaliśmy, że można prowadzić dialog nawet w niesłychanie spolaryzowanym społeczeństwie. Nie powinniśmy tego stracić - mówiła, dodając, że uczestnicy synodu powinni stać się teraz ewangelizatorami. - Nie naprawimy Kościoła, jeśli nie będziemy świadkami wiary. Mamy wielki zasób wspólnot, ale one nie mogą być "silosami duchowości", zamykać się i koncentrować na realizacji własnych potrzeb. Często bowiem widzimy w tych wspólnotach ludzi, którzy są święci i chwalą Pana, ale są zamknięte na innych - mówiła.
- Może dziś Kościół trzeba bardziej kochać niż w niego wierzyć? - zastanawiał się Krzysztof Zanussi.