Gdyby chcieć pokazać wszystkie świadectwa ratowania dzieci żydowskich, film Macieja Fijałkowskiego o m. Getter, Franciszkance Rodziny Maryi musiałby trwać nie 50 minut, a 50 godzin.
Kościół św. Antoniego przy ul. Senatorskiej w Warszawie. Młoda, piękna dziewczyna klęka do spowiedzi, ale prosi jedynie o radę. "Pójdziesz do Rodziny Maryi, bo trzeba teraz ratować biedne dzieci i pracować w kraju" - słyszy, a słowa z konfesjonału utwierdzą ją w tym, co później będzie robiła całe życie. Gdy w Niedzielę Palmową 10 kwietnia 1887 r. wstąpiła do zgromadzenia przy ul. Żelaznej 97, Matylda Getter, córka Karola, rzeźnika i Matyldy z Niemyskich dobrze wiedziała, co robi. I świetnie znała zakon założony przez św. abp. Zygmunta Szczęsnego Felińskiego, bo przez cztery lata kształciła się u nich na pensji. Choć samo zgromadzenie musiało, z powodu carskich represji, działać potajemnie. Założyciel chciał, by siostry niosły pomoc najbiedniejszym, zwłaszcza sierotom. Wychowana przy ul. Krochmalnej, w dzielnicy niewyobrażalnej żydowskiej biedoty, sama posiadająca dziewiątkę rodzeństwa, młoda warszawianka była szczególnie wyczulona na krzywdę najmłodszych.
Od pierwszej sceny "Matusia" wciąga widza w orbitę dobra, które rozlewało się obficie przez ręce m. Matyldy Getter pośród oceanu zła. Najpierw zniewolenie carskie, wojna, chwila oddechu przed II wojną światową, która pozwala tytułowej Matusi pokazać swoje wszystkie talenty organizatorskie - w końcu doprowadziła wówczas do powstania aż 22 sierocińców, nie tylko wokół Warszawy, a współcześni dostrzegali jej zmysł godny ministra finansów albo wytrawnego rabina. Wreszcie wojna i niełatwe lata powojenne. Niemal cały ten czas m. Getter pracować musiała albo w głębokiej konspiracji albo zmagając się z władzą i trudnościami. Wszystko jednak cierpiała w imię słów Chrystusa, wpisanych przez założyciela sióstr rodziny Maryi w ustawy zgromadzenia: "Kto by przyjął jedno takie dzieciątko, w imię moje, Mnie przyjmuje".
Film w reżyserii Macieja Fijałkowskiego to fabularyzowany dokument o heroicznej zakonnicy, która uratowała co najmniej 300 dzieci żydowskich w czasie II wojny światowej, organizując w Warszawie i okolicach niezwykłą sieć pomocy. Złożony z kilkunastu aktorskich scen, przeplecionych świadectwami ocalonych, świadków, sióstr zakonnych oraz historyków i badaczy życia m. Getter opowiada historię jednej z najodważniejszych osób w okupowanej stolicy.
- Kręcąc ten film, mieliśmy poczucie, że to będzie opowieść o niemal świętej - mówił podczas premiery, 1 grudnia Maciej Fijałkowski.