- To fenomen, że tyle osób odnajduje w cierpiącej siostrze Wandzie Boniszewskiej towarzyszkę życia - mówi s. Halina Skubisz ze Zgromadzenia Sióstr od Aniołów w 20. rocznicę śmierci mistyczki.
Organizowane przez Zgromadzenie Sióstr od Aniołów sympozjum "Ukryta stygmatyczka” i rekolekcje "Ukryta w Ranie Serca Jezusa” z okazji 20. rocznicy zmarłej 2 marca 2003 r. w Konstancinie-Jeziornie s. Boniszewskiej zgromadziło 25 lutego w pallotyńskim Centrum Animacji Misyjnej prawie 100 uczestników - sióstr zakonnych i świeckich zafascynowanych jej duchowością.
- Widzimy coraz większe zainteresowanie postacią s. Wandy. Otrzymujemy także wiele listów ze świadectwami oraz próśb o modlitwę. Wiele osób nawiedza także jej grób i prosi o pokazanie pokoju, w którym umierała - mówi s. Skubisz CSA. - Dla mnie jest to fenomen. Siostra Wanda była zakonnicą, która bardzo dużo mówiła o krzyżu i cierpieniu, sama zresztą nieustannie cierpiała, miała także stygmaty. Ludzie odnajdują w niej towarzyszkę i oparcie w różnych życiowych trudnościach. Dla wielu osób stała się wzorem, jak w dzisiejszych czasach wspierać modlitwą i ofiarą kapłanów. Innych pociąga jej nieugiętość w wierze. Starsze osoby razem z nią przeżywają swoją samotność. Ona ma przedziwną moc przemawiania do ludzi w różnych sytuacjach życiowych - dodaje.
I wyjaśnia, że rekolekcje z s. Wandą i sympozjum miały przybliżyć szerszemu gronu nie tylko jej postać, ale cały kontekst jej życia i zaprezentować zgromadzenie, do którego wstąpiła. - Zależało nam, by ludzie mieli coraz większą świadomość, kogo proszą o wstawiennictwo, zadawali pytania i konfrontowali swoją wiedzę z naukowymi faktami - tłumaczy s. Halina.
Ksiądz profesor Dominik Zamiatała CFM naszkicował tło historyczne czasów mistyczki, dr s. Anna Mroczek CSA przedstawiła obszerną historię Zgromadzenia Sióstr od Aniołów, a s. Maria Druch CSA opowiedziała o charyzmacie zgromadzenia. Duchowość s. Wandy przybliżył z kolei ks. dr Andrzej Baran OFMCap. Kapucyn wyjaśnił, że jej sposób przeżywania relacji z Bogiem ściśle zakorzeniony był w charyzmacie jej zgromadzenia. - Siostra Wanda wpisała się w nurt duchowości wynagradzającej Zgromadzenia Sióstr od Aniołów i modlitwy za kapłanów. Swoje cierpienia ofiarowywała jako wynagrodzenie Najświętszemu Sercu Jezusa szczególnie za grzechy kapłanów i sióstr zakonnych, za akty profanacji Jezusa Eucharystycznego, za zniewagi wobec Oblicza Jezusa - mówił prelegent.
Duchowością mistyczki interesuje się także Sylwia Nowak z Warszawy. - Od dłuższego czasu w moim sercu rodziło się pragnienie modlitwy za kapłanów. W mojej parafii odbywały się rekolekcje, które głosił ks. Jerzy Jastrzębski, propagator duchowości s. Wandy, podczas których poznałam bliżej prowadzone przez siostry od Aniołów dzieło Anielskiej Misji Wspierania Kapłanów - wspomina. - Postanowiłam włączyć się w to dzieło i otoczyć modlitwą kapłana z mojej rodziny, księży w kryzysie oraz duchownych posługujących w mojej parafii - dodaje. Podczas rekolekcji w Konstancinie-Jeziornie zastanawiała się, dlaczego potrzebne było tak wielkie cierpienie - stygmaty s. Wandy - by ratować kapłańskie dusze. - Poznając jej życie, zrozumiałam, jak bardzo drodzy w oczach Jezusa są kapłani. Dlatego ofiara za nich musi być szczególna. Staram się naśladować s. Wandę i ofiarowywać także swoje umartwienia w ich intencji - przyznaje.
Pani Sylwia z mistyczką zaprzyjaźniła się jeszcze bardziej, kiedy dowiedziała się o śmiertelnej chorobie swojego taty. - Przez dwa miesiące nieustannie modliłam się nowenną za jej przyczyną. Tata odszedł 5. dnia nowenny, kiedy s. Wanda wspominana jest jako czuwająca z konającymi. Jestem głęboko przekonana, że towarzyszyła mojemu tacie w ostatniej drodze - mówi. - To był dla mnie mocny znak, że moja modlitwa została wysłuchana. Mam za co Bogu dziękować - mówi, zabierając do samochodu białe róże, które zawiezie na grób swojej orędowniczki.