Czy wyobrażamy sobie stolicę bez Zamku Królewskiego? Gdzie odnaleziono znicze spod pomnika Mickiewicza? I dlaczego most Gdański nie nosi imienia prezydenta Starzyńskiego? Wyjaśnia nowa książka dr Beaty Michalec.
Ta publikacja to opowieść o mieszkańcach Warszawy, którzy swoją miłość do miasta przekuli na pracę społeczną. To też skarbnica wiedzy o powojennej historii stolicy i pierwsza tak obszerna książka o Towarzystwie Przyjaciół Warszawy. Obejmuje początkowy etap jego działania, kiedy przez 28 lat kierował nim prof. Stanisław Lorentz. Powstała w 61. rocznicę jego założenia, co nawiązuje też do 428. rocznicy decyzji o przeniesieniu dworu królewskiego z Krakowa do Warszawy. Wpisuje się też w hasło umieszczone na sztandarze TPW, którym jest „Przeszłość dla przyszłości”.
- Wszyscy jesteśmy pomostem, który łączy historię, z tym co się wydarzy. Od każdego z nas zależy to, co przekażemy dalej w obszarze dziedzictwa materialnego i niematerialnego każdej miejscowości, wioski i aglomeracji - wyjaśnia autorka.
Zachętą do napisania książki był list - testament ostatniego żyjącego współzałożyciela i członka zarządu głównego Towarzystwa Przyjaciół Warszawy prof. Janusza Durko. Zebrane w książce materiały stanowią plon kilkunastu lat pracy dr Michalec. Opierają się one na dokumentach pochodzących przede wszystkim z archiwum Towarzystwa Przyjaciół Warszawy, w tym niewykorzystanych i nieopublikowanych wcześniej sprawozdaniach, doniesieniach prasowych, albumach prof. Stanisława Lorentza udostępnionych także przez jego córkę, oraz literaturze, słownikach i encyklopediach.
- Przez kilka lat byłam społecznym prezesem TPW, które jest mi bliskie od zawsze. Kiedy byłam nastolatką zetknęłam się z nim, bo liceum ekonomiczne, do którego chodziłam, uzyskało imię prof. Stanisława Herbsta i w związku z tym przyjechał do nas jego przyjaciel prof. Stanisław Lorentz, przez 28 lat kierujący Towarzystwem Przyjaciół Warszawy. Nasza nauczycielka od historii zabierała nas na wycieczki do Zamku Królewskiego. Jest taka anegdota, że prof. Lorentz z okna gabinetu TPW nadzorował odbudowę zamku, bo siedziba towarzystwa to Plac Zamkowy 10, kamienica Kościelskich bis, na wprost Zamku Królewskiego. Planowaną siedzibą miał być dzisiejszy Pałac Ślubów, ale do tego nie doszło - mówi dr Michalec.
Choć monografia ma układ chronologiczny i dotyczy zasadniczo lat 1963 -1991, to miejscami wykracza poza ten okres, by wyjaśnić pewne wątki przyczynowo-skutkowe. Dotyczy to np. genezy powstania Towarzystwa Przyjaciół Warszawy, które pod obecną nazwą funkcjonuje od 18 marca 1963 r., natomiast tradycją sięga I wojny światowej i zawiązania w maju 1915 r. Towarzystwa Przyjaciół Pragi.
- Zalążek to była końcówka 1962 r. Kilkanaście osób spotkało się w Domu Literata przy Krakowskim Przedmieściu, by porozmawiać, co mogą wspólnie zrobić dla stolicy. Trzeba pamiętać, że wtedy nie było możliwości tworzenia organizacji pozarządowej. Przed wojną działały towarzystwa przyjaciół poszczególnych dzielnic. Po 1945 r. nie mogły funkcjonować, ale ludzie mieli potrzebę skupiania się i działania lokalnie. Te kilkanaście osób, w tym prof. Zachwatowicz, prof. Herbst, prof. Lorentz i prof. Gieysztor i wielu innych, doprowadziło do zabezpieczania zabytków i dbało o kulturę historyczną - mówi dr Michalec.