Błysk radości w oku zdradzał, że coś się dokonało. Nie tylko w życiu niepełnosprawnego Michała Paska. Cały stadion wyszedł przemieniony.
Niebieska koszulka z napisem wolontariusz. To Kasia Dudek, która wraz z mężem po raz trzeci angażuje się w posługę podczas rekolekcji. Młode małżeństwo ma za co dziękować. Modlitwie o. Johna zawdzięcza obecność na świecie swoich dwóch synków Franka i Janka.
- W drodze jest kolejne - cieszą się. Kiedy charyzmatyk mówił, że rodzice, którzy nie mają dzieci, "będą tańczyć z radości”, bo "pocznie się 98 dzieci", Kasię coś poruszyło.
- Dwa lata temu podobne słowa były skierowane do mnie - mówi młoda mama.
Na scenie członkowie Odnowy w Duchu Świętym dzielą się swoim doświadczeniem Boga. W tym roku charyzmatyczny ruch świętuje 50 lat swojego istnienia. Ks. Sławomir Płusa, przewodniczący Rady Krajowego Zespołu Koordynatorów Odnowy zachęcał, by otworzyć się na działanie Ducha Świętego.
- Czym jest Kościół, jeśli nie jest w pełni otwarty na Ducha Świętego? Kim jest chrześcijanin, jeśli nie ma doświadczenia Ducha Świętego? Bóg wtedy nie jest uwielbiony, nie są widoczne owoce Jego miłości - mówił.
O to, by rozpalać w sobie ogień Ducha Świętego prosił także Marcin Zieliński, świecki ewangelizator.
- Przyjmijcie Bożą perspektywę w waszym życiu. Przestańcie bawić się w chrześcijaństwo, nie opowiadajcie "historyjek o Bogu”, ale żyjcie Ewangelią. Bóg chce, żebyście zaczęli świecić Jego światłem - mówił.
I zachęcał, by „płonąć” niezależnie czy w życiu dzieje się dobrze, czy źle. - Uwielbienie to pomysł na Polskę - mówił. Prosił też Boga, by dokonywał licznych uzdrowień.
Centralnym punktem spotkania była Eucharystia. Koncelebrowało ją 300 kapłanów.
- Gdy Bóg odpowiada na nasze prośby, to nigdy się nie da prześcignąć w swojej hojności i szczodrobliwości - mówił w homilii abp Henryk Hoser, nawiązując do Ewangelii o cudzie w Kanie Galilejskiej. Zachęcił przy tym, by zawierzyć się Maryi, która dostrzega nasze potrzeby, zanim my sami je dostrzeżemy.
Konferencje przeplatane są uwielbieniem. W zespole 130 tancerzy, którzy w biało-czerwonych strojach tańczą na płycie, jest także Agnieszka Gołkowska. - Jestem tu, by podziękować Bogu za to, że poprzez wspólnotę "Strumienie Życia” uzdrowił mnie z ciężkiej depresji i uratował od samobójstwa - wyjaśnia.
Nie może się doczekać, kiedy na ołtarzu pojawi się Ten, który "uczynił jej wielkie rzeczy”. Po godz. 20 w uroczystej procesji, wśród tańca i kwiatów, wniesiony został Najświętszy Sakrament. Cały stadion upadł na kolana. Dopiero z najwyższych trybun można było zobaczyć jak potężna jest to świątynia. W jej centrum stoi On - Jezus Chrystus.
O. John jak litanię wymienia wszystkie choroby, z jakich Bóg chce dziś ludzi uzdrawiać. Mówi o pokoju, który Bóg chce nam dać, przebaczeniu. Zdrowie odzyskują narkomani, osoby mające problemy z kręgosłupem, depresją…
W końcu jest! Pusty wózek. Samotnie stoi pod sceną. Obok jego właściciel, nieśmiało stawia kroki. Tylko metalowa barierka, którą się podtrzymuje, oddziela go od znajdującego się na ołtarzu Jezusa. Fizycznie, bo w sercu już dawno się ze sobą "spotkali”. - Bardzo chciałem być dziś blisko Boga - cieszy się Michał Pasek.
Na rekolekcje "Jezus na Stadionie” przyjechał z Białegostoku. Od dziecka choruje na dziecięce porażenie mózgowe. Od dziecka żyje "na wózku".
- Podczas modlitwy poczułem ciepło w nogach. W domu próbuję chodzić, ale od razu czuję ból mięśni. Tu nie czułem, udało mi się przejść więcej niż zazwyczaj - cieszy się.
Wraca z przekonaniem, że z każdą modlitwą posunie się o krok do przodu.
Nieopodal na inwalidzkim wózku "tańczy” mężczyzna. Nie ma nóg. Ale na potęgę wielbi Boga… rękami. Mam wrażenie, że gdyby tylko mógł, zeskoczyłby z wózka i tańczył na płycie stadionu…
Spotkanie w radosnej atmosferze pomału dobiegało końca. Pielgrzymi żegnali ikonę Maryi białymi chusteczkami. - Nie mogę się doczekać, kiedy znów tu przyjadę. Bóg dotknął mojego serca, che się mi się krzyczeć z radości - mówi Marzena Mucha. Wraz z grupą pielgrzymów przyjechała spod Garwolina.
Po zakończonym spotkaniu ze sceny, tylnym zejściem schodzi o. John. Wygląda na zmęczonego. Kilkanaście osób podeszło jeszcze po błogosławieństwo i modlitwę. O. John położył rękę na panią Gabrysię. Potem kucnął przy jej wózku i wziął w ręce jej bezwładne nogi.
- Poczułam ciepło, które przeszło przez całe moje ciało. O. John powiedział, że będę chodzić - cieszy się.
Rozglądam się dookoła. Osób z "błyskiem” radości w oku jest bardzo wiele. Szczęśliwi wracają do swoich domów.
Czytaj także: