Panie, nieszczęście spadło na Warszawę

Dziękując za głosy, Rafał Trzaskowski rozdawał kawę warszawiakom. I się nasłuchał.

- To jest Jaki czy Trzaskowski? - pyta chłopaka dziewczyna. Wchodzą do warszawskiego metra o godz. 9, 12 godzin po tym, jak ogłoszono sondażowe wyniki głosowania na prezydenta Warszawy. Przy wyjściu ze stacji Politechnika Rafał Trzaskowski rozdawał kawę i pączki. I zaczął od podziękowań dla tych, którzy oddali na niego głos.

- Dobrze, że pan powstrzymał tę pisbolszewię. Trochę jak Piłsudski - gratuluje mu pan w jasnym długim płaszczu, który z aktówką podąża w kierunku budynku Politechniki Warszawskiej. Ale kawy nie chciał.

Rafał Trzaskowski mówi do kamer o planach na najbliższe dni. Ale ostrożnie.

- Czekamy na oficjalne potwierdzenie sondaży - mówi. - I na wyniki do Rady Warszawy, i rad dzielnicowych. Bo prezydent nie rządzi sam - deklaruje. Kolejny raz zarzeka się, że będzie współpracował ze wszystkimi. Także, gdy pytany jest o Patryka Jakiego, który według sondaży zdobył nieco ponad 30 proc. głosów warszawiaków. - Moja filozofia jest aktualna: rządzić z poziomu dzielnicy i ulicy. Warszawa jest dla wszystkich - powtarza. 

I dodaje, że przed Warszawą sporo wyzwań, m.in. dotyczących nowego systemu segregacji śmieci.

- Ale zacznę od żłobków, dopłat do biletów na kulturę dla ludzi młodych oraz darmowej komunikacji dla uczniów szkół średnich. I pakietu senioralnego.

Na koniec podchodzi starszy pan.

- Muszę to panu powiedzieć: nieszczęście spadło na Warszawę razem z panem - grozi palcem.

- No trudno, ale dziękuję i za ten głos - odpowiada z uśmiechem nowy prezydent Warszawy.

Zobacz także:

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..