Nietrafiony prezent, za ciasne ubrania, niemodne meble po babci, niekompletny serwis do kawy, nadmiar śliwek z działki czy stary komputer nie muszą lądować w śmieciach. Ucieszą się z nich ci, którzy zamiast kupować wciąż nowe rzeczy wolą dać starszym drugie życie.
Dwie siatki podręczników i słowników do nauki angielskiego i hiszpańskiego. Odebrane.
Drapak dla kota (bez kota). Zabrany.
Grzejnik stalowy z mieszkania w stanie deweloperskim. Nieużywany. Zarezerwowany.
Stół rozkładany, z 4 krzesłami. Czeka na nowego właściciela.
Takich ogłoszeń na facebookowej grupie „Uwaga, śmieciarka jedzie” dla Warszawy pojawia się miesięcznie 10 tysięcy. Bo w wielu domach zalegają w szafach i piwnicach za ciasne już ubrania, puste słoiki, przeczytane książki, czasopisma, nietrafione prezenty, zabawki po dzieciach, za bardzo wyrośnięte rośliny, talerzyki z wytłuczonego serwisu, stary i powolny komputer….
I jakoś szkoda wyrzucić, bo przecież dobre i komuś jeszcze mogłyby się przydać. Ale jak w wielkim mieście znaleźć na nie chętnego?
- Przyświeca nam idea dzielenia się tym, co mamy, nie marnowania, nie kupowania ciągle nowych rzeczy, kiedy możemy skorzystać z używanych, podarowanych przez innych czy naprawionych – podkreśla Agnieszka Kasza, administratorka „śmieciarki”.
Dominika Szaciłło jest założycielką grupy i główną administratorką. Zawodowo zajmuje się projektowaniem użytkowym. Z okna swojego mieszkania na Saskiej Kępie widziała, co ludzie wynoszą na śmietnik.
Serce jej pękało, gdy lądowały na nim solidne meble z lat 50. i 60. - sztandarowa robota polskich projektantów. Takich nie dostanie się w meblarskich sieciówkach, nie rozlecą się po paru latach, a odnowione mogą być stylową ozdobą mieszkania. Opisywała więc gabaryty, robiła zdjęcia i rozsyłała wici do znajomych.
Tak sześć lat temu powstała grupa „Uwaga, śmieciarka jedzie”. Żeby ratować to, co jedni uważają za nieprzydatne śmieci i wyrzucają, a inni chętnie by reanimowali i przygarnęli. Żeby dać rzeczom szansę na drugie życie.
Wkrótce okazało się, że w Warszawie jest więcej zapaleńców, których ściska w gardle na widok stojących obok kontenerów mebli ogrodowych, dziecięcych rowerków i sanek, stert książek, całkiem dobrych jeszcze półek. Wiedzą, że za chwilę śmieciarka wywiezie te skarby w niebyt.