- Objawienie Matki Bożej Łaskawej powinno wpisać się w historię Polski jako fakt historyczny, podobnie jak zjawienie się Bogurodzicy w Guadalupe, La Salette czy Knock odnotowane są w pisanej historii Meksyku, Francji i Wielkiej Brytanii - uważa Ewa Storożyńska, znawczyni historii cudownego wizerunku.
Powstanie obrazu Madonny "ze strzałami" zawdzięczamy decyzji króla Władysława IV Wazy. Monarcha postanowił zaprosić do Polski pijarów, księży nauczycieli, prowadzących szkoły powszechne o nowatorskim programie we Włoszech i Czechach.
Król Władysław, człowiek wykształcony (władał biegle językiem niemieckim, włoskim i łacińskim), zdawał sobie sprawę z beznadziejnego poziomu oświaty w Rzeczypospolitej. W XVII w. ciągle nauczano według anachronicznego systemu: uczniowie przez pierwsze lata opanowywali (w mowie i piśmie) język łaciński, a dopiero później zaczynała się właściwe przyswajanie wiedzy. Na opłacanie dwustopniowej, wieloletniej, edukacji, mogli sobie pozwolić tylko najbogatsi rodzice.
Natomiast szkoły księży pijarów (Scholarum Piarum Matris Dei) były bezpłatne, lekcje odbywały się w ojczystym języku uczniów (ewenement na skalę europejską!), a wychowankowie mieszkali w (bezpłatnych) "konwiktach" (internatach). Dzięki temu systemowi dostęp do nauki otrzymały także dzieci z odległych, ubogich rejonów Rzeczypospolitej.
Ksiądz Hiacynt Orselii, rektor pierwszej polskiej placówki Scolarum Piarum Matris Dei w Warszawie, zwlekał z jej inauguracją. Poszukiwał obrazu, który byłby wizytówką (logo) "Szkół Pobożnych". Po bezowocnych poszukiwaniach postanowił obraz taki zamówić. W kolonii włoskich rzemieślników (pracujących dla dworu) znalazł artystę, który go namalował - za wzór posłużyła przywieziona przez ks. Orsellego do Polski rycina sławnej faenzkiej Madonny Łaskawej "ze strzałami". Wizerunek ten był mu szczególnie bliski (urodził się w pobliskim Brindisi) i pragnął "pobudzenia w Polsce czci Dziewicy Łaskawej i zyskania Jej opieki".
Madonnę "ze strzałami" czczono we włoskiej prowincji Emilia-Romania od roku 1391, kiedy to w takiej postaci ukazała się Joannie de Costumis, obiecując wysłuchanie próśb o zatrzymanie epidemii cholery w zamian za... pokutną procesję. Biskup Faenzy niezwłocznie wyraził zgodę na jej zorganizowanie. Po pokutnym przemarszu ulicami miasta nikt w mieście więcej nie umarł wskutek zarazy. Proces kanoniczny prowadzony przez komisję biskupią potwierdził także nadprzyrodzony charakter innych uzdrowień, a także niezwykłych wydarzeń. Obraz Madonny "ze strzałami" biskup Faenzy ogłosił cudownym, zezwalając na jego koronację (na prawie papieskim) w roku 1631.
W XXI w., w czasach szczepionek i powszechnie dostępnych antybiotyków, trudno sobie uzmysłowić, że choroby zakaźne były śmiertelnym zagrożeniem dla mieszkańców Europy. Podczas "morowego powietrza" (epidemii) niejednokrotnie zdarzało się, że na stu ludzi pozostawał przy życiu tylko jeden człowiek, a wskutek pandemii z roku 1376 wiele miast Włoch, Niemiec, Francji, Polski i Węgier zostało całkowicie wyludnionych.
Główną przyczyną pojawiania się ognisk zarazy były wojny, ale nie tylko. Zarazki roznosiły wszechobecne pchły, wszy, latające insekty (muchy, komary), a także myszy i szczury. Pandemiom sprzyjał katastrofalny poziom higieny, ciasna zabudowa i przeludnienie miast, gdzie nie było sposobu na uniknięcie kontaktu z zainfekowanymi osobami, ze skażonymi pokarmami, wodą i powietrzem.
Do końca XVIII w. nie znano leków na choroby dziesiątkujące ludność Europy - cholerę, czerwonkę, dżumę, gruźlicę, kiłę, ospę, płonicę, trąd, tyfus, wściekliznę, zapalenie wątroby, opon mózgowych i zimnicę. Zarażonym nie można było pomóc. Byli więc izolowani w obozach odległych od skupisk ludzkich, gdzie w straszliwych warunkach umierali: "Choroba przychodziła nagle. Objawiała się silnym bólem głowy, rwącymi wymiotami i krwawą biegunką. Żar palił wnętrzności, a pragnienie było tak wielkie, że chorzy w gorączce czołgali się do studni, rowów i kanałów, gdzie chłeptali wodę i siniejąc w okrutnych boleściach, konali. Wymierały całe rodziny i osiedla. (...) Obawiano się dotykać, myć, ubierać zmarłych, aby się nie zarazić. Domy ofiar zabijano deskami, wapnem malowano na nich białe krzyże, na znak, że tędy przeszło morowe powietrze. Każdego dnia kilku mężczyzn jeździło furmanką po okolicy, żelaznymi hakami wciągali ciała zmarłych na wóz i wywozili na cmentarz gdzie, także hakami, ściągano zwłoki do dołów, posypywano wapnem i przykrywano ziemią".
Jedynym dostępnym remedium (profilaktycznym, nie leczniczym) był "tęgi ocet". Używano go nie tylko do dezynfekcji rąk, ale także do mycia ścian i podłóg w domach zmarłych na zarazę. Dopiero w XVIII w. (1756 r.) miały miejsce pierwsze próby szczepień (przeciwko ospie). Przełom w leczeniu chorób zakaźnych nastąpił po 124 latach (1880), dzięki odkryciom L. Pasteura. Od tego czasu szczepienia stały się podstawowym środkiem zapobiegającym chorobom ludzi i zwierząt.