- Objawienie Matki Bożej Łaskawej powinno wpisać się w historię Polski jako fakt historyczny, podobnie jak zjawienie się Bogurodzicy w Guadalupe, La Salette czy Knock odnotowane są w pisanej historii Meksyku, Francji i Wielkiej Brytanii - uważa Ewa Storożyńska, znawczyni historii cudownego wizerunku.
W świetle tego, co powiedziano wyżej, rozumiemy, jak wielkim wydarzeniem było powstrzymanie przez Bogurodzicę epidemii: był to cud, łaska, amnestia, cudowne darowanie życia. Rozumiemy więc, skąd tak wielką cześć i uwielbienie okazywano w Italii Pogromicielce Zarazy, Matce Łaskawej...
Minęło kilka miesięcy od intronizacji obrazu Matki Łaskawej u pijarów w Warszawie (24.04.1652 r.). W owym czasie rubieże Królestwa Polskiego nękała, przywleczona przez Kozaków, "czarna zaraza", rozprzestrzeniając się na całą Rzeczypospolitą. W końcu "morowe powietrze" dotarło na ziemie Mazowsza. "Wszystkimi wstrząsnęła straszliwa wiadomość: w okolicy wybuchła epidemia cholery! Nie ma miejscowości, do których zaraza by nie dotarła. Chorzy umierają w ciągu kilku godzin od wykrycia choroby. Jedni padają na ulicy niczym rażeni piorunem, inni umierają w pracy, na polu. Ludzie barykadują się w domach, przestają oddychać, uważają na to, co jedzą i piją... »Mors nigra« najczęściej atakuje biedaków, ale bogatych też nie oszczędza. Siostry [pielęgniarki] nie mogą uporać się z ciągłym napływem konających i zarażone, same umierają (...). Zwłoki składane są po dziesięć, dwadzieścia na wozach (...). Masowe mogiły kopią ochotnicy, ledwie nadążając z grzebaniem. Księża odprawiają za zmarłych tylko Msze święte zbiorowe".
Na wieść o wybuchu epidemii właściciele majątków ziemskich z bronią w ręku przepędzali obcych. Kto miał zapasy żywności, mógł zabarykadować się w obejściu, spuszczając psy z łańcuchów... Stale rosnąca liczba zgonów w pobliżu stolicy wskazywała, że lada moment śmierć zapuka także do jej wrót.
Warszawianie byli przerażeni. Miasto było ciasno zabudowane, ekstremalnie przeludnione, bowiem zajmowało zaledwie... 11 hektarów. Na wąziutkich uliczkach panowały ścisk i tłok. O każdej porze pełno tu było wozów, powozów, a chodnikami (niewiele szerszymi od wstążki) tłum taszczył kosze z żywnością zakupioną na fretach (placach targowych) położonych poza murami metropolii.
"Freta nowomiejska" leżała po północnej stronie Barbakanu, "freta bernardyńska" - za mostem przerzuconym nad fosą otaczającą miejskie fortyfikacje, za bramą "Dworzan" ("Krakowską"). Takie usytuowanie targowisk powodowało, że bramy miasta w ciągu dnia pozostawały otwarte.
Problem skutecznego zabezpieczenia Warszawy przed "morowym powietrzem " został rozwiązany... dopiero po 118 latach (1770 r.), kiedy miasto otoczyły "Wały Lubomirskiego" pełniące (obok funkcji obronnych) rolę kordonu sanitarnego. W czasie zagrożenia epidemią bramy zamykano, a wały patrolowano, by uniemożliwić uciekinierom ze skażonych terenów przedostanie się do stolicy. Kwarantanna odbyta oficjalnie w strażnicach-gospodach umożliwiała podróżnym, pocztylionom itd. wjazd do Warszawy bez przeszkód.
W roku 1652 nie było sposobu na uchronienie warszawian przed "morowym powietrzem", los mieszkańców miasta był zatem przesądzony... Jednak Opatrzność miała inne plany. Oto ks. Orselii wystąpił w ratuszu w charakterze męża opatrznościowego. Opowiedział rajcom o dwukrotnym cudownym wygaśnięciu "mors nigra" za sprawą faenzkiej Madonny "ze strzałami".
Przypomniał także, że replika tego cudownego, koronowanego obrazu od kilku miesięcy odbiera cześć w kościele przy ul. Długiej, i zaproponował zorganizowanie procesji wokół murów stolicy, by zamknąć epidemii wstęp do miasta. Rajcy z radością i rozbudzoną nadzieją przystali na propozycję Orsellego.
Przy śpiewie suplikacji i biciu dzwonów obraz Matki Łaskawej opuścił świątynię pijarów. W przemarszu wzięła udział dosłownie cała Warszawa, na czele z magistratem. Niesiono świece, chorągwie i feretrony ze świętymi figurami. Obraz Madonny Łaskawej poprzedzony Przenajświętszym Sakramentem mijał bramy stolicy, a tłum błagał, by Maryja zechciała okryć Warszawę płaszczem swej opieki i nie dopuściła, by zaraza weszła w jej progi: "Obyś zdrowych uchroniła, zdrowie chorym przywróciła, od bram śmierci wybawiła, Boska Lekarko!".
Ani Orselii, ani rajcowie, ani lud stolicy nie zawiódł się na łaskawości Maryi. Od czasu solennej procesji nie odnotowano na Mazowszu żadnego zgonu wskutek morowego powietrza! Epidemia w ciągu jednej doby całkowicie wygasła, nie dochodząc do stolicy.
Magistrat, poruszony tę szybką i cudownie skuteczną interwencją, postanowił okazać wdzięczność swej Dobrodziejce, stosownie do wielkości otrzymanej laski. Podczas podniosłej uroczystości w ratuszu rajcowie okrzyknęli obraz cudownym. Madonnie Łaskawej nie tylko ofiarowano wotum dziękczynne, królewską koronę (koronę zamkniętą, ośmiooblękową, zwieńczoną małym globem ziemskim z krzyżem), ale także obrano Ją patronką stolicy, co zapisano, na wieczną rzeczy pamiątkę, w dokumencie "Votum Varsaviae".
Zaufanie i wiara rajców w moc orędownictwa Madonny ze strzałami były tak wielkie, że powierzyli Jej nie tylko Warszawę, lecz także Rzeczypospolitą, obwołując Strażniczką Polski Custos Poloniae.
Pamiętajmy, że ofiarowanie Bogurodzicy godności królewskiej nastąpi dopiero cztery lata później i nie będzie aktem dobrowolnym - Potop Szwedzki, zdrada polskiego wojska, kategoryczna odmowa papieża Aleksandra VII udzielenia pomocy zmuszą króla-wygnańca Jana Kazimierza do ekspresowego (w ciągu 4 miesięcy) spełnienia życzenia Matki Bożej, ignorowanego przez Wazów przez pół wieku (konkretnie przez 47 lat).
Bogurodzica prosiła o obranie Jej Królową Polski, co przekazał królowi Zygmuntowi Wazie neapolitański jezuita, o. Juliusz Mancinelli, poprzez swego konfratra o. Piotra Skargę, spowiednika króla. Monarcha zlekceważył tę wiadomość, co zmusiło 72-letniego o. Mancinellego do odbycia pieszej wędrówki z Neapolu do Krakowa. Dotarł (po dwóch latach) do Krakowa 8 maja 1610 r., gdzie Bogurodzica w kolejnym widzeniu potwierdziła swoje życzenie. Mimo że oo. Skarga i Mancinelli pośród świeckich i kościelnych notabli propagowali ideę intronizacji Bogurodzicy, posłuchanie u króla Zygmunta zakończyło się klęską misji. Także jego syn, Władysław IV Waza, zbojkotował wolę Maryi. Dopiero jednoczesna okupacja Polski (przez Szwedów) oraz Litwy (przez Moskali) zmusiła młodszego Wazę, Jana II Kazimierza do spełnienia żądania Maryi (1.04.1856 r.).
Niewesoły (oględnie mówiąc) nastrój podczas intronizacji Bogurodzicy znakomicie oddał Jan Matejko w obrazie „Śluby Jana Kazimierza". Wszyscy mają świadomość, że intronizacja Bogurodzicy dokonuje się zbyt późno. Gdyby Maryja przed 47 laty została Królową Polski, może powstrzymałaby Wazów przed podjęciem katastrofalnych decyzji. Może Polska uniknęłaby szwedzkiej okupacji (lipiec 1655 r.), tzn. "brutalnych gwałtów, rekwizycji i metodycznego rabunku wszystkiego, co dało się zrabować", czy podboju Wielkiego Księstwa Litewskiego przez cara Aleksego (sierpień 1655 r.), kiedy "wymordowano kilkanaście tysięcy wilnian, zrabowano i zniszczono wiele dobytku", i jednoczesnej napaści Kozaków na południe Polski, zajęcia Lublina i grabieży ziem aż do linii Wisły. W kwietniu 1656 r. sprawy zaszły tak daleko, że uwolnienie Polski i Litwy od wojsk okupacyjnych miało trwać 5 długich lat... Epidemia cholery, która dzięki Matce Łaskawej ominęła Warszawę, przemieszczała się na wschód i doszła na Litwę, zagrażając stolicy księstwa. Wileński sufragan w trosce o owczarnię postanowił wezwać na pomoc sławną już warszawską Uśmierzycielkę Zarazy. Wysłał do Warszawy umyślnego, by zamówił replikę obrazu Mater Gratiarum i jak najszybciej sprowadził ją do Wilna. Na wykonanie zlecenia było mało czasu, dlatego "obraz wileński był w technice mniej staranny, pobieżniej wykonany".