"Prorok" będzie miał rozmach, który ma przyciągnąć do kin młodych i starszych, Polaków i obcokrajowców. Czy dostrzegą w Prymasie Tysiąclecia bohatera na miarę naszych czasów?
- Pamiętam dobrze autorytet prymasa, jakim się cieszył jeszcze w moim pokoleniu - podkreśla, choć przygotowując się do roli szukał nie tylko jego zapisków i filmów, ale także świadectw osób, które go znały. - Szukałem innej perspektywy, ale większość opowiadała o nim bez cienia krytyki, jako człowieka ciepłego, umiejącego słuchać, doradzić, budził sympatię. Gdy jednak zacząłem się wgryzać w jego historię, zafascynowała mnie inna jego strona: siła, bezkompromisowość, odwaga. Umiał powiedzieć: biorę odpowiedzialność za wszystko, was będę chronił. Jednocześnie chyba najbardziej cierpiał wtedy, gdy - nie mogąc dotknąć kardynała - Służba Bezpieczeństwa uderzała w jego najbliższe otoczenie - mówi Sławomir Grzymkowski.
Akcja filmu toczy się w okresie czternastu lat: 1956-1970. Właściwą akcję poprzedza dynamiczny prolog, przedstawiający represje i okrucieństwa, jakich dopuszczały się władze stalinowskiej Polski wobec przedstawicieli Kościoła katolickiego, w tym Prymasa Wyszyńskiego. Pozwala to zrozumieć grozę sytuacji sprzed „odwilży" i tym lepiej pojąć determinację Prymasa w dążeniu do przetrwania Kościoła, zażegnania konfliktu z komunistami i powstrzymania, za wszelką cenę, rozlewu krwi.