Kiedy była dzieckiem, zazdrościła swojej babci, że spotykała na ulicach Krakowa Brata Alberta. Była pewna, że sama nigdy nie będzie miała szczęścia zobaczyć żadnego błogosławionego. Tymczasem poznała Jana Pawła II i wynoszonych na ołtarze kard. Wyszyńskiego i matkę Czacką.
Za pół roku skończy 90 lat. Zakonnica, która ukończyła studia matematyczne, właśnie napisała książkę dla dzieci, w dodatku wierszem. I sama ją zilustrowała. Na ganku Domu św. Rafała w Laskach s. Miriam od Maryi Matki Łaski Bożej opowiada niezwykłą historię swojego ponad 50-letniego powołania. I o świętych, których spotkała w swoim życiu.
Urodziła się w Krakowie, w 1932 r. Lekarze nie spodziewali się, że przeżyje. 90 lat temu narodziny bliźniaczek, w siódmym miesiącu ciąży, przy niskiej wadze, musiały trwożyć personel i bliskich. Ale Pan Bóg miał inne plany. Na chrzcie przyszła zakonnica otrzymała imię Krystyna, jej siostra – Teresa.
Rodzina była niezwykła: mama Janina, z domu Sławińska, była jednym z pięciorga dzieci Marii ze Śniatyna – córki greckokatolickiego popa Tadeusza, rzeźbiarza ceramika, który miał fabrykę w Kołomyi, a potem pracował na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Ojciec Kajetan, urzędnik w elektrowni, był Ormianinem ze Stanisławowa. Stamtąd pochodziła cała rodzina Isakowiczów. Rodzina była wierząca i praktykująca, choć w trzech różnych obrządkach katolickich. Stryjecznym dziadkiem Krysi był arcybiskup ormiański Lwowa Izaak Isakowicz, zwany „Złotoustym”.