Urodziła się w pociągu, ochrzcił ją ks. Skorupka. Walczyła o niepodległość w okolicach Lidy i Nowogródka. Dwukrotnie więziona, całe życie po wojnie spędziła w zakonie Sióstr Rodziny Maryi.
Życie śp. Beaty Reginy Mizgier w przedziwny sposób splotło się z historią Polski Niepodległej.
Urodziła się 18 kwietnia 1918 r. w wagonie, którym Polacy wracali z syberyjskiej zsyłki. W rubryce "miejsce urodzenia" wpisano jej Żudzidłowo, małą wioskę ze stacją kolejową, 50 km za Briańskiem. Akurat wtedy mijał ją pociąg z wygnańcami.
10 stacji dalej, w Klińcach, od września 1917 r. do sierpnia 1918 r. proboszczem był ks. Ignacy Skorupka. Być może ktoś doniósł mu, że w pociągu urodziło się dziecko, może sam będąc na stacji usłyszał jego płacz i polską mowę rodziców.
"To on mnie ochrzcił, bohater cudu nad Wisłą" - wspominała zakonnica, choć nie brzmiało to, jak przechwałka. To ks. Skorupka, który poległ w Ossowie, podczas bitwy warszawskiej 1920 r., dał jej imię Regina. Po łacinie: królowa. W zakonie została siostrą Beatą, znaczy szczęśliwą, a nawet błogosławioną.