Współsiostry, rodzina, kapłani i wierni z parafii w Markach oraz dzieci z prowadzonych przez franciszkanki Rodziny Maryi placówek pożegnali s. Reginę Mizgier. Przy jej trumnie stanęli żołnierze, bo i ona biła się o Polskę.
Kilka miesięcy temu s. Beata, ukończywszy 103 lata życia, z uśmiechem powiedziała: "Rzadko kto tyle lat u Pana Boga wytargował", ale sądzę, że jeszcze rzadziej czyjeś życie jest tak niesamowicie symboliczne, że może być ikoną swojego pokolenia, pokolenia "kamieni przez Boga rzucanych na szaniec", pokolenia Kolumbów, któremu dla świętej miłości kochanej ojczyzny nie żal było umierać i jednocześnie obrazem cudownego działania Bożej łaski i opatrzności - wspominała s. Magdalena Abramow-Newerly RM, przełożona w Domu Generalnym Franciszkanek Rodziny Maryi, podczas pogrzebu s. Beaty Reginy Mizgier.
Siostrę Beatę, która w zakonie przeżyła 76 lat, żegnali w kościele Matki Bożej Królowej Polski w Markach-Pustelniku bliscy i przyjaciele, w tym współsiostry i społeczność szkoły prowadzonej przez franciszkanki Rodziny Maryi. Przy trumnie i w czasie pogrzebu asystę honorową pełnili żołnierze. Przed Mszą św. sprawowaną w intencji zmarłej m.in. przez proboszcza parafii ks. Zbigniewa Śpiewaka przypomniano bogaty życiorys zmarłej: fakt przyjęcia sakramentu chrztu św. z rąk ks. Ignacego Skorupki, działalność w strukturach konspiracyjnych i wojskowych w Lidzie i Nowogródku pod pseudonimem Kama, tajne nauczanie i cudowne uwolnienie z więzienia i ocalenie od wyroku śmierci, przerzucanie żołnierzy AK zagrożonych dekonspiracją na tereny centralnej Polski.