- Czy ten wielki marsz, czy ta fantastyczna frekwencja oznaczają chęć pójścia królewską drogą życia, rodzaj słomianego zapału albo przedśmiertną konwulsję organizmu, który niedługo umrze? - zastanawiał się w homilii.
Czy my, Polki i Polacy, chcemy być szczególną własnością Boga pośród innych narodów, mając go w sercu i przed oczami? Czy też wolimy stać się jak inne narody, naśladując ich sposób życia, ich wartości czy antywartości? - pytał ks. prof. Robert Skrzypczak w czasie Mszy św. odprawionej na zakończenie 18. Narodowego Marszu dla Życia i Rodziny w bazylice Świętego Krzyża. Przypomniał słowa Jana Pawła II, wypowiedziane w Warszawie, a potem powtórzone także w Kaliszu: "Naród który zabija własne dzieci jest narodem bez przyszłości". Zaznaczył, że kiedy starotestamentalny "Izrael pragnął być jak inne narody, to wtedy profanował samego siebie. Odmawiając posłuszeństwa Bogu, nie chciał go już traktować jako króla i znajdował upodobanie w służeniu martwym bożkom".
Ks. Skrzypczak podkreślił, że współcześnie stopniowo zaciera się w sumieniach wielu ludzi świadomość zła. Przypomniał spostrzeżenia Jana Pawła II z encykliki "Evangelium Vitae", że "Akceptacja przerywania ciąży przez mentalność, obyczaj i nawet przez prawo jest wymownym znakiem niezwykle groźnego kryzysu zmysłu moralnego, który stopniowo traci zdolność rozróżnienia między dobrem i złem, nawet wówczas, gdy chodzi o podstawowe prawo do życia".
- Kiedyś dziennikarz zapytał papieża Franciszka, czy istnieją uzasadnione racje do przerwania ciąży. Ojciec Święty odpowiedział: Czy godzi się wynajmować płatnego mordercę, aby zniszczyć życie ludzkie?", a potem dodał: "Przerwać ciążę oznacza zabić kogoś".
Kapłan odniósł się też do Parady Równości, która poprzedniego dnia przeszła przez Warszawę.
- Wielokrotnie widzieliśmy, że towarzyszą temu profanacje kościołów, obrzucanie brudem i pokrywanie obscenicznymi antyklerkalnymi graffiti, posągi Matki Bożej pozostają bez głowy, święci potłuczeni na kawałki, flagi tęczowe owijane wokół figury Chrystusa, wielu ludzi z rozbitą głową, duchowni bezpardonowo atakowani na stacjach benzynowych albo na przejściu dla pieszych, ludzie broniący dostępu do swoich kościołów są obrzucani butelkami, kamieniami, wyzwiskami. W ustach wielu wyraz aprobaty dla praw kobiet łączy się z oznakami wrogości wobec Boga i Kościoła - mówił kapłan.
(obraz) |