- Dla wielu nic nie znaczą kolejne lekcje historii - mówił na Cmentarzu Bohaterów 1920 r. bp Romuald Kamiński, podkreślając, że wszystkie militarne polskie zwycięstwa, jak Grunwald czy Wiedeń, były możliwe dzięki zawierzeniu Bogu.
Biskup Kamiński odprawił Mszę św. na terenie sanktuarium Matki Boskiej Zwycięskiej w Ossowie, w 103. rocznicę Cudu nad Wisłą.
- To wydarzenie, które zdumiało wszystkich i odwróciło losy wojny oraz ocaliło w dużej części Europy porządek tak misternie budowany przez wieki z wyjątkowego budulca. U podstaw tego porządku - skarbu niezwykłego - stanęły przykazania Dekalogu i Ewangelia Jezusa Chrystusa oraz owoce na nich zrodzone. Cały świat korzysta z dobrodziejstw myśli i sztuki greckiej, prawa rzymskiego, wzoru życia pozostawionego po wielkich świętych, uczonych, myślicielach - budowniczych cywilizacji miłości. Wystarczy wspomnieć choćby tylko św. Benedykta i św. Franciszka - przypomniał ordynariusz warszawsko-praski.
W skład cmentarza wchodzi osiem zbiorowych mogił i jedna pojedyncza oraz obelisk z napisem: "14 sierpnia 1920 r. /Siedemkroć odpieraliśmy /hordy bolszewickie i tu /padliśmy u wrót stolicy /a wróg odstąpił". Tomasz Gołąb /Foto GośćBiskup Kamiński przypomniał słowa św. Jana Pawła II, który - modląc się przy grobach poległych w obronie ojczyzny żołnierzy Wojska Polskiego na cmentarzu w Radzyminie - powiedział: "Cud nad Wisłą i zwycięstwo nad Armią Czerwoną to ważna data w naszej narodowej historii. Było to wielkie zwycięstwo wojsk polskich, tak wielkie, że nie dało się tego wytłumaczyć w sposób czysto naturalny i dlatego nazwane zostało Cudem nad Wisłą. Była to wielka bitwa historyczna o naszą i waszą wolność, naszą i Europy. Myślimy o żołnierzach, o oficerach, myślimy o wielkim wodzu - marszałku Józefie Piłsudskim, o wszystkich, którym zawdzięczamy to zwycięstwo. Poległych polecamy miłosierdziu Bożemu".
Hierarcha przypomniał także, że 15 sierpnia, uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, to również święto patronalne diecezji warszawsko-praskiej. - Nieprzypadkowo nasza diecezja szczyci się Jej zwierzchnością. Szczególnie zaważyły tutaj wydarzenia z 1920 r. i odmiana losów w uciemiężonej ojczyźnie. Maryja była obecna w nieustannych modlitwach, tęsknotach, a także - jak zaświadcza wielu - widziana nad polami walk pod Wólką Radzymińską i Ossowem. Gdyby tak nie było, nie opowiadaliby o Niej bolszewiccy żołnierze, nie utrwaliliby malarze, nie byłaby obecna w poezji, wspomnieniach, pomnikach czy w świątyniach wotywnych - na warszawskim Kamionku i Targówku oraz w Rembertowie - stwierdził biskup.
Opisując realia odradzającego się państwa w 1920 r. i obronę ledwo odzyskanej niepodległości, bp Kamiński zaznaczył, że bohaterowie Bitwy Warszawskiej mają dla naszego pokolenia mocne przesłanie. - Pomyślmy: jest 15 sierpnia 2023 r., znowu wolność jest zagrożona, znowu niezgoda w świecie, w kraju i w wielu naszych sercach. Dlaczego to wszystko jest takie trudne, takie kruche, wymagające nieustannej czujności i ofiary? Wolność krzyżami się mierzy, dlaczego więc i w jaki sposób, przez kogo tracimy wolność? Czy rzeczywiście historia narodu musi być ciągle utykana takimi rozdziałami? Wspominając z wielką czcią bohaterów oddających swoje życie za odrodzenie ojczyzny, należy bardzo poważnie zapytać, jak to się stało czy stawało, że traciliśmy najcenniejsze skarby i co czynili nasi współbracia, że taki gorzki owoc zrodzili? Czy mieli tego świadomość, czy ponieśli za to karę, czy karty historii jasno to zanotowały, aby dać przestrogę na przyszłość? - pytał biskup, podkreślając, że "przeszłość to doświadczenie, przyszłość to nadzieja, najmniej znacząca jest teraźniejszość, jeśli nie łączy w sobie tych dwóch pozostałych".
- Dla wielu nic nie znaczą kolejne lekcje historii. Warto w tym miejscu wspomnieć sytuację w Ukrainie. Gdyby nie garstka odpowiedzialnych ludzi, którzy w tym czasie otrzymali powołanie sprawowania władzy i odpowiedzialności za powierzone sobie ludy i narody, nie doczekałby naród doznający krzywdy pomocy na podobieństwo naszego narodu w obliczu bolszewickiej napaści w 1920 r. - stwierdził, podkreślając, że w beznadziejnej sytuacji nie byliśmy w 1920 r. bez wyjścia, bo "umieliśmy się zwrócić o pomoc do Boga" i mieliśmy przyjaciół w Stolicy Apostolskiej, papieża Benedykta XV, który 5 sierpnia 1920 r. wezwał biskupów z wszystkich krajów Europy do modlitwy i solidarności z Polską. - Miesiąc później, 8 września 1920 r., już po historycznej wiktorii w bitwie nad Wisłą, papież pisał do polskich biskupów w specjalnym liście: "Nigdy nie wątpiliśmy, że Bóg będzie przy Polakach, którzy tak świetnie w ciągu wieków religii się zasługiwali, a zapowiedzieliśmy publicznie obchody błagalne wtenczas, kiedy prawie powszechnie o ocaleniu Polski rozpaczano. Wrogowie powodzeniem odurzeni między sobą bluźniercze pytanie stawiali: »Gdzie jest Bóg ich?«. I oto wynik wojny naocznie wykazał, że »jest Bóg...«. Dodajmy: pośród ludu swego".
Biskup Kamiński podkreślał siłę modlitwy, która 103 lata temu uratowała ojczyznę. - Warto przypomnieć wielkie, zwycięskie wydarzenia militarne, które jednoznacznie kojarzyły się z faktem, że naród i jego przywódcy pierwej stanęli do modlitwy i wszelkie sprawy zawierzali Bogu i Matce Najświętszej: Grunwald, Jasna Góra podczas potopu szwedzkiego, wyprawa króla Jana III Sobieskiego pod Wiedeń czy dzisiaj przeżywane zwycięstwo roku 1920. Są i takie wydarzenia, kiedy zabrakło przywódcom wyobraźni i nie stanęli najpierw do modlitwy, ale zapragnęli zrealizować ludzkie - nawet i szlachetne - pragnienia. Niestety, nie przyniosły one zwycięstwa - stwierdził, przypominając uroczystości święta Najświętszego Serca Jezusowego, które odbyły się na Rynku Starego Miasta. Po Mszy św. i uroczystej procesji prowincjał jezuitów o. Stanisław Sopuch w obecności naczelnika państwa J. Piłsudskiego, przedstawicieli rządu, Sejmu, sił zbrojnych, magistratu Warszawy, duchowieństwa, z kard. Aleksandrem Kakowskim, metropolitą warszawskim, oraz nuncjuszem apostolskim kard. Achillem Rattim na czele, dokonał aktu poświęcenia Polski Najświętszemu Sercu Jezusowemu.
Hierarcha wspomniał, że członek brytyjskiej Misji Wojskowej - lord Edgar Vincent d'Abernon, który przybył do Warszawy 25 lipca - zdziwiony notował, że na ulicach Warszawy nie było ani śladu alarmu czy paniki. "Jedynym zjawiskiem niezwykłym były liczne procesje religijne. Z powodu nich musieliśmy zatrzymywać się przy każdym niemal zbiegu ulic" - zauważył.
Od 6 do 15 sierpnia 1920 r. została podjęta powszechna, ogólnopolska krucjata modlitewna w intencji ojczyzny, w formie nowenny, odprawiana od Przemienienia Pańskiego do Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. W tym samym czasie w każdym kościele odbywała się całodzienna adoracja Najświętszego Sakramentu, zarządzona przez kardynałów Dalbora i Kakowskiego. - Wszyscy rozumieli, że Bóg jest naszą ucieczką i siłą, najpewniejszą pomocą w trudnościach. Kiedy zza Wisły - od strony Pragi - dochodziły już odgłosy kanonady frontowej, a nocą było widać łuny, to pod kolumną Zygmunta, na ołtarzu polowym, wystawiono dla publicznej adoracji relikwie błogosławionych Andrzeja Boboli i Władysława z Gielniowa. Również przez ich przyczynę warszawianie błagali Ojca Niebieskiego o zmiłowanie dla ojczyzny i jej stolicy, znajdujących się w przededniu tragedii - przypomniał biskup.
Biskup Kamiński przypomniał też postać gen. Józefa Hallera, który przez cały czas w lipcu i sierpniu 1920 r. był stale na linii frontu albo uczestniczył w dziesiątkach nabożeństw i Mszy św., najpierw błagalnych, a następnie dziękczynnych, a 13 sierpnia - jak sam pisał - wczesnym rankiem i zaraz po pacierzu rannym podjął decyzję o rozpoczęciu bitwy w wigilię święta Wniebowzięcia NMP z pełną wiarą, że Bóg da zwycięstwo w bitwie o Warszawę, którą to bitwę postanowił rozpocząć 14 sierpnia. - Pobożność naszego bohatera - gen. Hallera - nie była na pokaz. Odwaga dawania świadectwa o swojej wierze pozwoliła mu zawierzyć wojsko i ojczyznę Matce Bożej. I, jak twierdził, Matka Boska Zwycięska mu odpowiedziała, broniąc ojczyzny na przedpolach stolicy.
Po liturgii odbył się Apel Poległych przy głazie-pomniku J. Hallera, dowódcy frontu i generalnego inspektora Armii Ochotniczej, stojącym przy wejściu na Cmentarz Bohaterów 1920 roku.