- Dzisiaj nam - Kościołowi, światu, Polsce - potrzeba zdecydowanych, radykalnych wyznawców Ewangelii, głoszących ją słowem i przykładem, modlitwą i czynem - powiedział kard. Kazimierz Nycz na jubileuszu 50-lecia wspólnoty Sant’Egidio.
Tworzy ją ponad sto osób, głównie młodych oraz cała rzesza sympatyków i „cichych” wspierających. Bez tych ostatnich nie byłoby możliwe przygotowanie chociażby corocznego bożonarodzeniowego spotkania w parafii Wniebowstąpienia Pańskiego na Ursynowie dla blisko pół tysiąca ubogich.
- Poznałem Sant’Egidio, gdy na Politechnice Warszawskiej prowadziła zbiórkę odzieży do „Szafy Przyjaciół” – punktu wydającego ubrania potrzebującym przy kościele św. Teresy na Tamce. Ujęło mnie to, że nie traktuje potrzebujących „zza lady”, ale rzeczywiście im służy – mówi prof. Władysław Findeisen, były rektor Politechniki Warszawskiej.
Kanapki i ciepła zupa, które co tydzień członkowie wspólnoty rozdają blisko 400 bezdomnym w kilku miejscach stolicy, m.in. przy Dworcu Centralnym, na lotnisku Okęcie, przy żerańskich kanałach ciepłowniczych, są początkiem rozmowy, zaufania, czasami także przyjaźni.
- Ja ich zawsze oczekuję, jak siostrę i brata. Oni się mną interesują – mówi pan Stanisław, przytulając „Agę” ze wspólnoty.
- To działa też w drugą stronę. Stasiu pierwszy dziś zauważył, że jestem zmęczona, spytał co się dzieje. Dla mnie to cenne - mówi Agnieszka.
Jednak ubogich można znaleźć nie tylko na ulicach wielkich miast. Sant’Egidio ma pod stałą opieką mieszkańców Domu Pomocy Społecznej na Solcu oraz rodzinę syryjskich uchodźców, mieszkającą w Warszawie.
- Dostrzegamy jak wiele starszych osób jest samotnych. Ich sytuacja jest czasami trudniejsza niż tych żyjących na ulicach. Wszyscy oni czekają na przyjaciół, którzy chcą poświęcić im odrobinę wolnego czasu – zaprasza do wspólnoty Magdalena Wolnik.
Czytaj także:
Nawet listy mają nory. Oni - nie
Za Helenę Kmieć i innych męczenników