- Pielgrzymka jest symbolem naszego życia, które ma początek i koniec. Dlatego musimy pytać siebie, skąd pochodzimy i dokąd zmierzamy - mówił w Świątyni Opatrzności Bożej kard. Kazimierz Nycz do uczestników Warszawskiej Pielgrzymki Pieszej Akademickich Grup "17".
Metropolita warszawski prosił pielgrzymów, żeby dla tych, których spotkają na swojej drodze, dla osób przyjmujących ich w parafiach i na noclegach, byli "świadkami życzliwymi, serdecznymi, wdzięcznymi".
- Pielgrzymka ma swoje trudności, wymaga wyrzeczeń. Przyjmujcie je pogodnie po to, by w czasie tych rekolekcji w drodze, otwierać swoje serce na Pana Jezusa i bliźnich, by było widać wasze życie Ewangelią na co dzień. Pielgrzymka jest okazją do dawania takiego właśnie świadectwa - zaznaczył kard. K. Nycz.
- Żyjemy w czasach, kiedy propozycji wędrowania mamy wiele i trzeba dobrze rozeznać, w którą stronę iść. Jasna Góra jest dla nas w tych wyborach punktem odniesienia - podkreślił na zakończenie Eucharystii ks. Zenon Hanas SAC, który wraz z przewodnikiem pielgrzymki ks. Wojciechem Świderskim SAC obiecał zanieść do Jasnogórskiej Matki także modlitwę w intencji archidiecezji warszawskiej i jej metropolity.
- Idę na Jasną Górę w intencji dziękczynnej za śluby wieczyste, które złożyłam w tym roku - mówi warszawska albertynka s. Edyta, która wraz z s. Agnes pielgrzymują w "najbardziej radosnej", pomarańczowej grupie salezjańskiej. - Dla nas to okazja do poznania innych, z którymi idziemy, zaprzyjaźnienia się, do głębokich rozmów prowadzonych w drodze czy na postojach, wieczorami przy namiotach - dodają albertynki.
Idący po raz pierwszy Karol z Bemowa, zaprawiony na górskich szlakach, nie boi się trudów kilkusetkilometrowej drogi.
- Mam brata, który mnie namówił na pielgrzymkę, ale potem w sprawach zawodowych musiał wyjechać za granicę, więc zgłosiłem się w jego zastępstwie. Idę w intencji mojej zmarłej niedawno matki - mówi Karol.
Jak mówi doświadczony kierownik trasy Wojciech Socha, trzeciego dnia wędrówki przychodzi kryzys i dlatego trasę zaplanowano tak, żeby w tym dniu piechurzy mieli do przejścia tylko 18 km. - Ten, kto dojdzie do Nowego Miasta nad Pilicą, potem już zazwyczaj bez problemów dochodzi do Częstochowy - dodaje.
O innych pielgrzymkach, które wyruszyły 5 i 6 sierpnia z Warszawy, czytaj poniżej.