Siostra Janina Stańska od Matki Łaski Bożej zmarła 21 marca. Siostry urszulanki z ul. Wiślanej mówią, że jej odchodzenie było wielką katechezą.
Zawsze prawdomówna i sprawiedliwa wobec siebie i innych. Jeśli zawiniła, miała odwagę przyznać się do błędu i przeprosić, więc obdarzałyśmy ją szacunkiem i uczyłyśmy się od niej pokory. Wzorem dla niej była Maryja, do której miała szczególne nabożeństwo i do której nieustannie zwracała się w modlitwie różańcowej. Zachowałyśmy ją w pamięci jako osobę ciepłą, wierną w relacjach i po macierzyńsku troskliwą - wspominają Urszulanki Serca Jezusa Konającego z ul. Wiślanej, gdzie s. Janina Stańska od Matki Łaski Bożej odeszła do Domu Ojca, pierwszego dnia wiosny, o 14.15.
Zmarła w piątą niedzielę Wielkiego Postu - w dniu, kiedy w kościołach zasłania się krzyże. Utrwalony od wieków zwyczaj każe zasłaniać krzyże na znak żalu i pokuty, a także - z tęsknoty za widokiem Chrystusa, który ukaże się naszym oczom jako Zwycięzca Zmartwychwstały. Odchodziła w pełni świadoma, wyczekująca na spotkanie z Nim. Była na nie gotowa, gdy modliła się na głos: „Przyjdź, Panie Jezu! Matko Boża, przybądź i oddaj mnie całą Jezusowi”. Jej wołanie było potężną katechezą.