Edukacyjna sesja wykładowa, poświęcona życiu i niezwykłej spuściźnie obojga kandydatów na ołtarze - matki Elżbiety Róży Czackiej i kard. Stefana Wyszyńskiego, odbyła się w Domu Arcybiskupów Warszawskich.
- W świętości nie ma równych i równiejszych. Gdyby jednak beatyfikacja kard. Wyszyńskiego odbyła się bez m. Czackiej, nowy błogosławiony mógłby nas przytłumić swoją wielkością, która wynikała ze wszystkich cech, o których mówili uczestnicy dzisiejszej sesji. Nie da się zbudować Kościoła na jednej tylko wrażliwości. Może po beatyfikacji znalazłoby się na Trakcie Królewskim miejsce pod pierwszy pomnik kobiety? - zastanawiał się Zbigniew Nosowski.
- Wspólna beatyfikacja nie przyćmi wielkości kard. Wyszyńskiego. Jestem pewna, że chętnie zrobi miejsce na piedestale dla m. Czackiej. To leży w jego charakterze, bo to był wielki normalnością kardynał, który bardzo doceniał kobiety, ich wrażliwość i geniusz - podkreślała Ewa K. Czaczkowska. Ta beatyfikacja pokazuje też komplementarność charyzmatów: daru przywództwa i wielkiej opieki charytatywnej i apostolstwa wobec najbardziej potrzebujących.
Red. Marcin Przeciszewski przyznał w trakcie sesji, że Hanna Iłowiecka, jego mama, była w młodości jedną z pierwszych współpracownic kardynała Wyszyńskiego, tzw. ósemką, która jednak wybrała inną drogę życia, w małżeństwie.