Edukacyjna sesja wykładowa, poświęcona życiu i niezwykłej spuściźnie obojga kandydatów na ołtarze - matki Elżbiety Róży Czackiej i kard. Stefana Wyszyńskiego, odbyła się w Domu Arcybiskupów Warszawskich.
Ks. prof. Andrzej Gałka opisał historię współpracy Matki Czackiej i kard. Stefana Wyszyńskiego. W referacie "Święci się zawsze gdzieś spotkają" podkreślił synowski stosunek Prymasa do założycielki dzieła Lasek.
- W wydarzeniu ich wspólnej beatyfikacji jest jakiś głęboki Boży zamysł. Bóg chce nam pokazać, jak dwoje ludzi może sobie wzajemnie pomagać w drodze do świętości. Nie byli rówieśnikami, Elżbieta Czacka była starsza od Stefana Wyszyńskiego o 25 lat. Oboje przeszli w młodości przez trudne doświadczenia. Niewidoma, młoda dziewczyna i młody, chory kleryk. Trudne początki, ale życie pełne ufności i błogosławiony koniec. Jak wielkich dzieł Bóg przez nich dokonał. Możemy pytać, jak to było możliwe? Po ludzku nie powinno się udać. Ale ich życie pokazuje, że dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. Przez Krzyż do nieba mówiła swoim siostrom, niewidomym i świeckim współpracownikom Dzieła Matka Elżbieta Czacka. Soli Deo przypominał wszystkim w 1946 r. młody biskup lubelski, Stefan Wyszyński. Mogli uczynić tyle dobra, ponieważ całkowicie oddali swoje życie Bogu i na serio przyjęli słowa św. Pawła: nic nie może odłączyć nas od miłości Chrystusowej. Żeby naprawdę komuś pomóc, trzeba chociaż na chwilę zapomnieć o sobie. Żeby od kogoś przyjąć pomoc, trzeba uznać, że się jej potrzebuje i do tego potrzeba trochę pokory. W obu przypadkach jest to niezwykle trudne, dlatego rzadko się to udaje. Siostrze Elżbiecie od Ukrzyżowania Pana Jezusa udało się tak dobrze, że światło z którego czerpała, świeci jasno do dziś. Księdzu Stefanowi również. Ani ślepota, ani brak zdrowia, w niczym im nie przeszkodziły - mówił ks. Andrzej Gałka, opisując wieloletnią przyjaźń obydwojga i synowską posługę kardynała w Laskach, zarówno przed, w trakcie, jak i po wojnie. Mówił też o 65 listach i kartkach, które wymienili między 1945 i 1952 rokiem. - Po śmierci Matki, ksiądz Prymas często będzie wracał do grobów założycieli. Przed wyjazdem do Rzymu, na sesje soborowe, przed każdym ważnym wydarzeniem, często, przed trudnymi rozmowami z ówczesną władzą komunistyczną, niepostrzeżenie, bez zapowiadania się, chociaż na chwilę, jedzie do Lasek, aby tam się modlić. Bóg złączył tych dwoje ludzi, którzy potrafili się szlachetnie różnić i mimo to, przez nich dokonywał wielkich rzeczy, często po ludzku niemożliwych. "Przez Krzyż do nieba" i "Soli Deo", jakże aktualne jest to i dzisiaj. Zostawili nam drogę. Innej szukać nie trzeba - mówił ks. Andrzej Gałka, który brał udział w procesach beatyfikacyjnych obydwojga Sług Bożych.