Edukacyjna sesja wykładowa, poświęcona życiu i niezwykłej spuściźnie obojga kandydatów na ołtarze - matki Elżbiety Róży Czackiej i kard. Stefana Wyszyńskiego, odbyła się w Domu Arcybiskupów Warszawskich.
Metropolita lubelski abp Stanisław Budzik mówił o lubelskim okresie posługi kard. Stefana Wyszyńskiego, który spędził na Lubelszczyźnie ok. 9 lat, studiując prawo na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, broniąc tam doktorat, działając w organizacjach "Bratniak" czy "Odrodzenie" i zaprzyjaźniając się z ks. Władysławem Korniłowiczem, który był wówczas dyrektorem Konwiktu Księży Studentów.
Ks. prof. Ryszard Czekalski, rektor UKSW podjął się próby odpowiedzi o źródła świętości prymasa Wyszyńskiego.
- W dobrych zawodach wystąpił, bieg ukończył, wiary ustrzegł, a na ostatek odłożono dla niego wieniec sprawiedliwości. Przeżył 80 lat, jako kapłan 57, jako biskup 35, prymas Polski - 33, kardynał - 28, jako więzień komunizmu - 3. Jego działalność była ogromna, wieloaspektowa - mówił, przypominając słowa Prymasa Tysiąclecia, wypowiedziane na krótko przed śmiercią: "„Nigdy nie zgrzeszyłem żadnym aktem niewiary w moim życiu przeciwko Bogu, który jest Dawcą życia i ma do niego prawo. Zwłaszcza gdy tych lat dał wiele. Nigdy nie zgrzeszyłem przeciwko Jezusowi Chrystusowi, który jest – jako Wieczysty Kapłan – dawcą mojego kapłaństwa i ma do niego pełne prawo. Nigdy nie zgrzeszyłem przeciwko Kościołowi jako instytucji, chociaż bardzo często w mojej pracy musiałem przedstawiać stanowisko Episkopatu i Kościoła w Polsce, jako reprezentant właściwego rozumienia zadań Kościoła w skomplikowanej sytuacji Polski, którą trzeba było rozeznawać. I to czyniłem odważnie, chociaż zawsze z pokorą”. - Od młodości pielęgnował w sobie cnoty, jako pasterz Kościoła wykazywał się roztropnością i męstwem, dbał o wzrost pobożności sobie powierzonego ludu. Był przekonany, że tylko święci kapłani są w stanie wpływać na duchową odnowę Kościoła, rodziny i narodu. Stefan Wyszyński będzie beatyfikowany, ponieważ był człowiekiem, który w heroiczny sposób praktykował wiarę, nadzieję i miłość, ale i wszystkie cnoty kardynalne. Nie jego zaszczyty, godności, stopnie naukowe zdecydowały o beatyfikacji, ale to, jakim był człowiekiem na drodze do świętości - podkreślał rektor UKSW, dodając, że to pierwszy Prymas Polski, który będzie wyniesiony na ołtarze.