Stygmatyk brat Elia w kościele Najczystszego Serca Maryi prosił o 10 minut modlitwy każdego dnia.
Tłumy wiernych przyszły na Mszę św. z nauczaniem br. Eliasza, włoskiego zakonnika, obdarzonego stygmatami. W kościele Najczystszego Serca Maryi kapłan prosił o 10 minut modlitwy każdego dnia.
Homilię w czasie Mszy św., której przewodniczył proboszcz grochowskiej parafii, ks. Jan Ukleja, wygłosił ks. Marco Belladelli, który na polecenie włoskiego biskupa Giuseppe Piemontese, towarzyszy nieustannie stygmatykowi. Włoski ksiądz przedstawił historię powołania br. Eliasza.
- Urodził się 55 lat temu, w regionie rolniczym południowych Włoch, jako ósme dziecko w prostej, rolniczej rodzinie. Gdy mając miesiąc przestał ssać pierś matki, lekarze powiedzieli, by rodzice szykowali już dla niego trumnę. Tymczasem po Wielkanocy dziecko zaczęło normalnie jeść i przybierać na wadze. Do dziś jednak w Wielkim Poście nie jest w stanie przyjąć żadnych pokarmów. Gdy w 1990 r. wstąpił do nowicjatu kapucynów, pojawiły się u niego pierwsze widoczne stygmaty. On jednak nie chciał ich przyjąć, przychodził do kościoła i przed otwartym tabernakulum krzyczał do Jezusa: "Zabierz mi to". Pojechał do klasztoru w górach, gdzie wyspowiadał się i chciał odebrać sobie życie, biegnąc w stronę przepaści. W ostatniej chwili jednak poczuł niewidzialną barierę i odepchnięcie do tyłu. Upadł pod figurką Matki Bożej. Gdy popatrzył na nią, wrócił do kościoła i przed tabernakulum powiedział Bogu "tak", zdając sobie sprawę, że już nie jest właścicielem swojego życia - mówił ks. Marco, opowiadając, że od dziecka br. Elia pozostawiał za sobą szczególny zapach, a jego matka złościła się, że podbiera perfumy starszych sióstr. Tłumaczył też fenomen stygmatów, które zakonnik otrzymuje w trakcie Triduum Paschalnego, opadając z sił i pozostawiając łóżko pokryte krwawym potem. Całe jego ciało pokrywa się wówczas krwią, przypominając jedną wielką ranę. Wspomniał o radzie udzielonej zakonnikowi przez o. Pio, by nigdy w czasie Wielkiego Postu nie zostawał sam, bo to czas szczególnej wściekłości szatana. - W tym roku znaleźliśmy go bez sił: nie mógł stać na nogach, miał na sobie podarte ubranie, oczy pełne krwi, a włosy pyłu. Szatan chciał go pogrzebać żywcem. Matka Boża wytłumaczyła mu, że jeśli przetrwa te cierpienia, wyrwie wiele dusz szatanowi - mówił w homilii ks. Marco Belladelli, dodając że misja br. Elii to być pielgrzymem dla świata i na świecie. On nie wie komu pomaga, ale osoby doznają pomocy według woli Bożej. W 2003 r. br. Elia zamieszkuje 80 km od Rzymu w zaniedbanym klasztorze franciszkańskim.
Przed końcowym błogosławieństwem głos zabrał także brat Elia, który od 2003 r., wraz z członkami wspólnoty „Apostoli di Dio” („Apostołowie Boga), zamieszkał w Calvi w Umbrii, w zaniedbanym franciszkańskim klasztorze, 80 km od Rzymu.
- Ile rodzin dzisiaj źle patrzy na siebie, ciągle skłóceni ze sobą? Ale czy Matka Boża złości się na was? Czy Pan jest zły na was? Nie myślę. Czy komunię św. wszyscy przyjęliście? To jest pierwsza rzecz, którą powinniście mieć w sercu. Wszystko inne jest nic niewarte. Najważniejsze, żebyście nieśli ze sobą Jezusa. Abyście powrócili do pokoju, do łagodności. Bez wielkich słów: tak jak Maryja, która odpowiedziała "tak". Jeśli w naszym życiu będziemy się ciągle spieszyć, nie doświadczymy pokoju. Ale jeśli będziemy się modlić 10 minut dziennie, takie zaniepokojenie zniknie - mówił stygmatyk zachęcając do otworzenia swoich serc i szczerego dialogu w rodzinach.
Mówił również o wartości spowiedzi, która pozwala jak w pralce, pozbyć się codziennego brudu. - Niosę was wszystkich w sercu i stawiam was przed ołtarzem, by Pan wspomniał was wszystkich. Ale musicie pamiętać, byście się modlili przynajmniej 10 minut dziennie za chorych, dzieci i umierających. Za tych, którzy są zapomniani. To nasz obowiązek modlić się za nich. Mamy się modlić za młodzież, za powołania. Nie musicie się bać. Pamiętajcie, by nie robić wymówek, ale mówić: "Niech się dzieje wola Boża. Otwórzcie serca wasze i pozwólcie by Pan Jezus wszedł do środka – mówił przechodząc wśród uczestników i kropiąc uczestników liturgii święconą wodą.
Mszę św. transmitowała telewizja interetowa SalveTV.
9:00 Spotkanie z Bratem Elia - stygmatykiem z Włoch
Salve TV
– Jesteśmy racjonalistami. Wydaje się nam, nawet jeśli wierzymy i jesteśmy w Kościele, że męka Chrystusa to jakaś legenda. Przeszłość. A to jest rzeczywistość, która się ciągle dzieje. Bóg wybierając takich jak Elia, przypomina o sobie. Te osiem lat spędzone z bratem Elią, bycie świadkiem męki, którą przeżywa, to dla mnie doświadczenie żywego Boga. Bóg istnieje i jest dla ciebie, dla mnie. Elia ma wiele darów: uzdrawiania, pocieszania Widziałem, jak ludzie zmieniają swoje życie po spotkaniu z nim. Ma dar bilokacji. Kościół nie zakazuje Elii głosić słowa, spotykać się z ludźmi. I to o czymś świadczy. Ojciec Pio, który towarzyszy bratu Elii ciągle, powiedział mu, że ma on dokończyć jego misję. I tak się dzieje – drzwi, które były zamknięte przed stygmatykiem z San Giovanni Rotondo, otwierają się przed bratem Elią - mówił rok temu "Gościowi Niedzielnemu" - ks. Marco.
– Jestem tylko osiołkiem Jezusa, tak nazywa mnie ojciec Pio – uśmiecha się brat Elia. Ale to na osiołku właśnie Jezus wjechał do Jerozolimy... - dodał br. Elia.