Jest Częstochowska, Licheńska, Lurdzka, Fatimska. To ile jest Matek Bożych? Jedna, czy dziesięć. Odpowiem bardzo prosto - mówił o. Jerzy Gugała, pallotyn który przygotowywał parafię Matki Bożej Loretańskiej do nawiedzenia Cudownego Wizerunku w Kuligowie.
- Masz zdjęcie swojej mamy? Ile ich masz? Ja mam jedno, jak tata trzyma mamę, gdy ona zeskakuje z wozu konnego jak od ślubu jechali. I mam zdjęcie mamy, jak była młodą dziewczyną. Ale także takie, gdy już widziałem w niej cierpienie i różaniec w dłoni, odmawiany kilka godzin w ciągu dnia. I wiem, że sporo tych różańców było za mnie. Żebym wytrwał - mówił o. Jerzy Gugała podczas ostatniej homilii przed kopią Cudownego Wizerunku w Kuligowie.
Pallotyn tłumaczył, dlaczego na świecie istnieje tyle różnych wizerunków Matki Bożej. - W każdym ze świętych miejsc, zostawiła inny wizerunek, z innym przesłaniem. To ta sama Mama. Tylko zdjęcie inne. Bo też życie człowieka ciągle się zmienia - dodał pallotyn.
Zakonnik mówił też o świętych matkach, które mają swój wzór w Matce Bożej.
- Kiedyś po wizycie duszpasterskiej pewna kobieta zaproponowała, że mnie odprowadzi do bramy. "Niech pani zostanie w domu, za oknem śnieg i mróz". Podniosła się jednak i drobiąc nogami centymetry ruszyła w kierunku korytarza, zarzuciła z trudem kurtkę. Znowu zaproponowałem: proszę zostać. "Nie, ja księdza odprowadzę". Do rogu domu szliśmy pięć minut. A do bramy jeszcze daleko. I znowu padła odpowiedź: "ja księdza odprowadzę". W połowie drogi do bramy zobaczyłem w jej oczach łzy. "Proszę księdza, ksiądz mi Boga do domu przyniósł. Błogosławieństwem obdarzył moje skromne mieszkanie. Ja księdza odprowadzę. Gdy doszliśmy do bramy, krzyknąłem w sercu swoim: "ty ślepy człowieku". Dopiero wtedy zobaczyłem, że ta staruszka dla mnie wykopała szufelką korytarz w śniegu po pas. Patrzyłem na jej przygarbione plecy i pomyślałem: Boże, tyś jest święta" - wspominał o. Jerzy Gugała.
- Patrzę teraz na was. Dlaczego tu jesteście? Pada deszcz, proboszcz was jeszcze nie zna, bo jest z wami dopiero od dwóch miesięcy. Wielu z was klęczało tutaj w nocy nie dlatego, że ktoś patrzy i spisuje. Byliście, bo Maryja przyniosła wam Boga. Jakże Jej nie odprowadzić? Tak się nie da. Jeśli są gdzieś święte mamy, to przecież musi być ich wzór. To Maryja - mówił na pożegnanie obrazu Czarnej Madonny, pielgrzymującej od 60 lat po parafiach całej Polski.
Poprzedniego dnia, wieczorem abp Henryk Hoser udzielił sakramentu bierzmowania dziesięciu osobom.
Parafię Matki Bożej Loretańskiej w Kuligowie utworzył w 2003 r. bp Kazimierz Romaniuk. Od 1 lipca administratorem parafii jest ks. Piotr Milewski.
Wieś Kuligów należała początkowo do parafii Barcice, potem Popowo w diecezji płockiej, następnie do Dąbrówki, a w latach 1976-2003 - do parafii Załubice.
W 1985 roku proboszczem w Załubicach został ks. kan. Ludwik Antolak, który zaproponował odprawianie Mszy świętych w Kuligowie w sezonie letnim. W 1986 roku na łące udostępnionej przez Remigiusza Kuligowskiego zbudowano małą kaplicę, w której w niedziele od czerwca do września odprawiano Msze święte. W 1993 roku do kaplicy przybył bp Kazimierz Romaniuk, a w 1994 roku odbyło się pierwsze bierzmowanie.
W mieszkańcach rosło pragnienie własnej parafii. W 1996 roku powstał Komitet Budowy Kościoła w Kuligowie. Działkę w centrum wsi ofiarowali: parafia Załubice Nowe (950 m), rodzina Czerwińskich (Zofia, Alina i Tadeusz; 319 m) i rodzina Mianowskich (Wacława i Władysław; 50 m).
Plany przygotował arch. Tadeusz Stańczak. Pierwszą Mszę świętą w niewykończonym jeszcze kościele odprawił ks. Feliks Chudzik w Wielkanoc 2003 roku. Pierwszej uroczystości odpustowej 24 sierpnia 2003 roku przewodniczył ks. prał. Stefan Wysocki.
Świątynię ozdabiają stacje Drogi Krzyżowej, obraz Matki Bożej Loretańskiej oraz ikona Chrystusa Miłosiernego autorstwa Tomasz Milla. Dziś parafia liczy zaledwie 420 mieszkańców, ale w okresie letnim, dzięki działkowiczom, powiększa się kilkakrotnie.
Według przekazów, kiedy w 1848 roku na Mazowszu panowała epidemia cholery, mieszkańcy postawili wzdłuż całej wsi 14 potężnych krzyży, by chroniły ich przed śmiercią. Gorliwe modlitwy przy krzyżach powstrzymały epidemię, a mieszkańcy jako jedyni na tym obszarze zostali ocaleni.
Od tego momentu rozpoczął się pielęgnowany po dziś zwyczaj obchodzenia tych krzyży z modlitwą. Tradycji tej nie przerwała ani wojna, ani zakazy władz komunistycznych.
Nawiedzenie Ikony Jasnogórskiej w okolicy: