Tę historię Jerzy opowiedział tylko "Gościowi Niedzielnemu". Lekarze nie mogli uwierzyć, że ktoś, kogo reanimowali przez 1,5 godziny, po czterech dniach wstał o własnych siłach.
Mieli okazję spotkać jeszcze wielu współpracowników matki Czackiej, którzy opowiadali im o niewidomej hrabiance, która umiała otwierać oczy duszy i która potrafiła słuchać jak nikt inny. Poznali też ks. Tadeusza Fedorowicza, który także umarł w opinii świętości. Jurek niósł jego trumnę z domu rekolekcyjnego do kaplicy Matki Bożej Anielskiej, gdzie odprawiona była Msza św. pogrzebowa.
Elżbieta pracuje w Ośrodku Szkolno-Wychowawczym w Laskach jako tyflopedagog.
Lekarze uprzedzali, że po wypadku Jerzego małżonkowie nie będą mieli więcej dzieci, ale pięć lat później na świat przyszło ich drugie dziecko – córka, która skończyła właśnie 18 lat.
– Niech mi ktoś powie, że cuda się nie zdarzają – śmieje się Elżbieta. Jej wpis rozpoczyna księgę, której drugi tom właśnie zapełnia się kolejnymi świadectwami łask wymodlonych u nowej błogosławionej.