W Jasienicy widać, że dzieci są największą radością nie tylko rodziców, ale i parafii. Nawet te najmłodsze przyszły na spotkanie z jasnogórską Mamą. Witały ją... całusami.
- Jest to zaproszenie dla nas, aby w czasie nawiedzenia zastanowić się na tym, jakie dzieła, dary Pan Bóg nam zawierzył. Kogo stawia obok nas, abyśmy w tych dziełach potrafili wytrwać? Co potrzeba w naszym życiu rozwinąć, może dodać, aby rzeczywiście dostrzec w nim Boże działanie i łaskę? - zachęcał do refleksji biskup.
Nawiązując do ewangelicznej sceny wesela w Kanie Galilejskiej, bp Marek Solarczyk podsunął zebranym pytanie: - Czy zastanawialiście się kiedyś, kto właściwie odpowiadał za to, żeby biesiadnikom na weselu nie zabrakło wina? Czyj to był obowiązek? Zupełnie niedawno, podczas tej peregrynacji dotarło do mnie, że Jezus wchodzi w rolę pana młodego, oblubieńca i przygotowuje wino.
- To trwa do dzisiaj. W Eucharystii. To jest tajemnica naszego życia, w które wchodzi Bóg i potwierdza Swoją obecność w tak prostych znakach jak chleb i wino - podkreślił duchowny.
Biskup opowiedział, że kilka dni temu, podczas peregrynacji w Zagościńcu, podeszła do niego matka z córką. Ta sama kobieta przyszła do niego 6 sierpnia, kiedy towarzyszył pielgrzymce w Niepokalanowie, prosząc o modlitwę w intencji córki, będącej wtedy w krytycznym stanie. Lekarze nie dawali dziewczynie szans na powrót do zdrowia.
- Modliłem się za nią. Nigdy nie miałem okazji jej poznać. A teraz matka przyszła z córką, która jeszcze zniekształconym głosem mówiła "I cieszę się, że nie jestem roślinką". W takiej sytuacji po ludzku staje się bezradnym wobec niesamowitej mocy Boga i tajemnic, jakie On wpisuje w nasze życie - podkreślił biskup i przypomniał swoje zawołanie biskupie: "Wszystko jest możliwe dla tego, kto wierzy".
Nawiązując do wezwania parafii, bp Marek dodał, że to Maryja jest zawsze opiekunką Bożego Narodzenia - w Betlejem i w każdym momencie życia człowieka. Naszym zaś zadaniem jest z otwartości i szczerością "zrobić wszystko, co nam powie jej Syn".