Zmarł ks. Stanisław Kicman. Dziadek, wdowiec, ksiądz. Świadek rzezi Woli

Tomasz Gołąb Tomasz Gołąb

publikacja 17.04.2021 10:06

Miał 7 lat, gdy Niemcy rozpoczęli rzeź Woli. Mama przycisnęła go do piersi i mówiła: "Zamknij oczy, nie będzie bolało"... Przez trzy godziny czekali na egzekucję.

Zmarł ks. Stanisław Kicman. Dziadek, wdowiec, ksiądz. Świadek rzezi Woli Stanisław Kicman przyjął święcenia kapłańskie w wieku... 76 lat. Tomasz Gołąb /Foto Gość

W młodości, po dwóch latach nauki w seminarium, stwierdził, że jednak nie chce być księdzem. W niecałe dwa lata po opuszczeniu murów na Krakowskim Przedmieściu pan Stanisław w chórze parafialnym poznał przyszłą żonę Czesławę. Na ślubnym kobiercu stanęli w 1959 roku. Rok później urodził się pierwszy syn, siedem lat później - kolejny. Życie małżeńskie nie było wolne od problemów, ale było wypełnione modlitwą i pielgrzymkami...

- Od lat zaczynaliśmy z żoną każdy dzień jutrznią. A zawsze kończyliśmy go Apelem Jasnogórskim i choć czasem oglądaliśmy jakiś film lub czytaliśmy książki, nasze życie było przesiąknięte modlitwą - wspominał S. Kicman.

Decyzję o ponownym wstąpieniu do seminarium podjął wiosną 2012 r., gdy zmarła jego ukochana żona Czesława. Święcenia diakonatu przyjął w podwarszawskiej Magdalence z rąk bp. Tadeusza Pikusa. Na przygotowanie do kapłaństwa zezwolił metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz w porozumieniu z rektorem Wyższego Metropolitalnego Seminarium Duchownego w Warszawie ks. Wojciechem Bartkowiczem.

"Wiele osób w takiej sytuacji przeżywa resztę swojego życia w samotności, ale ja, po 53 latach wspólnego życia z żoną, do wierności małżeńskiej dodam teraz także wierność Chrystusowi. Z całego serca tego pragnę" - planował wówczas S. Kicman.

Gdy jego koledzy z pierwszego pobytu w seminarium wybierali się na kapłańską emeryturę, on dopiero rozpoczynał swoje kapłańskie życie. Wśród jego dawnych kursowych kolegów w Wyższym Metropolitalnym Seminarium Duchownym św. Jana Chrzciciela był m.in. ks. prof. Marek Starowieyski.

Święcenia kapłańskie odbyły się 14 grudnia 2013 r. w kaplicy Domu Arcybiskupów Warszawskich. Wierni z parafii św. Wojciecha na Woli, którzy znali go z wieloletniej aktywności jako wolontariusza Parafialnego Zespołu Caritas, szafarza Komunii św. czy członka Akcji Katolickiej, a także współorganizatora wielu parafialnych przedsięwzięć, teraz poznali go jako kapłana. Z Wolą związany był od dzieciństwa.

Urodził się w 21 października 1937 r. we Włochach pod Warszawą. Ojciec Czesław Kicman i matka Monika z d. Formińska pielęgnowali tradycje patriotyczne, byli aktywnymi członkami Armii Krajowej i powstańcami warszawskimi.

"8 sierpnia Niemcy wygonili nas - moją mamę i babcię - z domu przy ul. Dworskiej 7. Na moich oczach jeden z Niemców roztrzaskał o podwórko jedno z dzieci, zrzucając je z 3. piętra. Potem pędzono nas w stronę kościoła św. Wojciecha, w którym urządzono obóz przejściowy dla ludności cywilnej z różnych dzielnic. W kilku miejscach piętrzyły się już stosy ciał innych warszawiaków. Przez trzy godziny kazano nam klęczeć przy kościele, celując do nas z RKM-ów. Pamiętam, że strasznie się bałem. Mama kazała mi zamknąć oczy. »Będzie mniej bolało« - mówiła. Potem wpędzono nas do świątyni - wspominał.

- Na ołtarzu operował chirurg, podłoga była zabrudzona ekskrementami, Niemcy pili alkohol z naczyń liturgicznych i wyciągali co ładniejsze dziewczyny, a my spędziliśmy noc pod IX stacją Drogi Krzyżowej - »Trzeci upadek Jezusa«. Widziałem moją mamę nieustannie wpatrującą się w tę stację i usiłującą się modlić. Ale powtarzała jedynie »Zdrowaś, Maryjo«, jakby zapomniała dalszej części. Do końca życia codziennie odprawiała całą Drogę Krzyżową. A ja jeszcze w latach 80. często śniłem, że te wycelowane w nas RKM-y wypalają. Widziałem we śnie wystrzały i padałem" - opowiadał ks. Stanisław Kicman o pierwszych dniach sierpnia.

Wywieziony wraz z matką do obozu koncentracyjnego w Bergen-Belsen trafił następnie do obozu pracy w Hameln koło Hannoveru. Wydarzenia z tego okresu udokumentował w książce "Listy - zwiastuny nadziei". Po wojnie został socjologiem, historykiem i katechetą. Ukończył Papieski Wydział Teologiczny w Warszawie i przez 16 lat uczył w Liceum im. Jana Kochanowskiego w Warszawie. Od 1959 r. pracował zawodowo m.in. jako kierownik klubu sportowego Sarmata, w Lotniczych Zakładach Remontowych na Kole, w Zjednoczeniu Przemysłu Gazowniczego. Był radnym Woli, a potem także naczelnikiem dzielnicy Żoliborz.

Jako kapłan pracował w parafii św. Marii Magdaleny w Magdalence oraz w parafii św. Szczepana w Raszynie. Zmarł 16 kwietnia. 

Program uroczystości pogrzebowych

Poniedziałek, 26 kwietnia

  • 10.00 – czuwanie modlitewne, parafia św. Szczepana w Raszynie
  • 11.00 – Msza pogrzebowa, parafia św. Szczepana w Raszynie
  • po Mszy pogrzebowej Ciało ks. Stanisława zostanie pochowane w rodzinnym grobie na Cmentarzu Wolskim (ok. godz. 13)

Ostatnio zmarli kapłani: